Kard. Dziwisz w Wielkanoc: Świat potrzebuje świadectwa wiary chrześcijańskiego życia
W homilii kardynał przypomniał wydarzenia wielkanocnego poranka: odsunięty kamień, pusty grób, porzucone chusty. Zauważył, że św. Jan jako pierwszy zrozumiał, że Chrystus zmartwychwstał. – Dzisiaj dziękujemy świętemu Janowi za świadectwo wiary. Dziękujemy za świadectwo wiary Kościołowi, dzięki któremu również do nas dotarła prawda o zmartwychwstaniu Jezusa, które odmieniło raz na zawsze historię świata oraz los każdego z nas – powiedział. – Od dwóch tysięcy lat świat żyje prawdą tego, co wydarzyło się podczas Nocy, którą my, uczniowie Zmartwychwstałego, nazywamy Wielką. To była i jest najważniejsza treść Dobrej Nowiny o Bogu kochającym świat do tego stopnia, że dał swojego Syna, który przyszedł na ziemię, stał się jednym z nas – żył jak człowiek, kochał jak człowiek, cierpiał i umierał jak człowiek, aby przeprowadzić nas przez próg śmierci i wprowadził w Bożą przestrzeń niekończącego się życia – podkreślił.
Metropolita krakowski senior zaznaczył, że apostołowie niestrudzenie głosili światu prawdę o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, ożywiając tym samym wiarę i nadzieję słuchaczy. – Chodzi o to, byśmy zanurzeni w naszych codziennych troskach i obowiązkach, radościach i smutkach, nie zapominali, dokąd zmierzamy, jaki przed nami otwiera się horyzont – na miarę naszej godności i powołania jako dzieci Bożych. Widzimy więc, że uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przypomina nam, kim naprawdę jesteśmy i jaka czeka nas ostateczna przyszłość – mówił.
Kardynał przypomniał, że Jan Paweł II był wiernym uczniem Zmartwychwstałego. – Inspirując się postawą, miłością i służbą patrona Sanktuarium, w którym jako wspólnota przeżywamy dziś radość ze zmartwychwstania Pana, zastanówmy się nad tym, jakie my możemy dawać świadectwo Chrystusowi w konkretnych okolicznościach naszego życia osobistego, rodzinnego, zawodowego i społecznego – wskazał i dodał, że świat potrzebuje świadectwa wspólnoty Kościoła.
Kończąc homilię, kardynał życzył zebranym, by prawda o zwycięstwie Jezusa nad złem i śmiercią opromieniała wnosiła w ich życie codzienność chrześcijański optymizm. – Niech Zmartwychwstały będzie zawsze obecny waszych rodzinach, niech umacnia waszą małżeńską miłość, niech pomaga wam w rodzicielskich trudach wychowywania dzieci, w wypełnianiu zawodowych powinności. Niech Zmartwychwstały swoją kojącą obecnością towarzyszy osobom samotnym starszym, zmagającym się z dolegliwościami i chorobami. Niech On ociera łzy smutku po stracie najbliższych – mówił.
Publikujemy pełną treść homilii.
Drogie Siostry i drodzy Bracia! Powstanie z martwych i wyjście z grobu Jezusa Chrystusa dokonało się podczas nocnej ciszy. Wydarzenie było zbyt wielkie, niewyobrażalne dla ludzkiego pojmowania spraw, dlatego dokonało się bez żadnego świadka i na zawsze pozostanie tajemnicą w Sercu Boga. Jedno jest pewne: po pamiętnej nocy, nad ranem, kamień zamykający dostęp do grobu był już odsunięty, a w grobie pozostały tylko chusta i płótna, w które owinięte było umęczone i martwe ciało Jezusa.Ewangelie opowiadają nam więc o tym, jak świat zaczął odkrywać to, co wydawało się niewyobrażalne i niepojęte. Pierwsza do grobu dotarła Maria Magdalena, bo idąc za głosem serca, po zakończeniu szabatu wyszła z domu „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno” (J 20, 1). To ona pierwsza zauważyła odsunięty kamień i przelękniona pobiegła, by powiadomić o tym najbliższych uczniów Jezusa, Piotra i Jana. Oni również pobiegli, bo wiadomość, jaką otrzymali, była oszałamiająca: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (J 20, 2).Widzimy, że pierwsza interpretacja tego, co się stało, nie wykracza jeszcze poza ludzkie pojmowanie spraw. Nie ma martwego ciała w grobie, a więc ktoś je zabrał. Dwaj uczniowie powiadomieni przez Marię Magdalenę, widzą to samo, co ona: odsunięty kamień. Ale wchodzą do grobu, najpierw Piotr, potem młodszy Jan i odkrywają dalsze ślady tego, co się wydarzyło. Ten drugi uczeń, już jako Ewangelista, po wielu latach podaje dokładny, niemal drobiazgowy opis tego, co zobaczyli: „leżące płótna oraz chustę, która była na Jego – czyli Jezusa – głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” (J 20, 6-7). Martwy człowiek, nie może się sam z takich płócien uwolnić. Więc albo ktoś inny to sprawił, albo…I tutaj stajemy przed najważniejszą odpowiedzią. Pierwszym, którym znalazł odpowiedź, był św. Jan: napisał w Ewangelii o sobie: „Ujrzał i uwierzył”. Następnie dodał do tej odpowiedzi wiary komentarz: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On – Jezus Chrystus – ma powstać z martwych” (J 20, 8-9). Sam Jezus wielokrotnie to zapowiadał.Dzisiaj dziękujemy świętemu Janowi za świadectwo wiary. Dziękujemy za świadectwo wiary Kościołowi, dzięki któremu również do nas dotarła prawda o zmartwychwstaniu Jezusa, które odmieniło raz na zawsze historię świata oraz los każdego z nas. Dzisiaj ponownie powracamy do słów, które Jezus powiedział po wskrzeszeniu Łazarza i przypieczętował po swoim powstaniu z martwych: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11, 25-26). Dziś, w dzień Zmartwychwstania Pańskiego, chcemy dzielić się tą prawdą ze wszystkimi, do których nie dotarła jeszcze Dobra Nowina, że dzięki zwycięstwu Chrystusa nasze życie na ziemi nie zmierza jedynie do śmierci, ale przede wszystkim do nowego życia w Bogu, w Jego królestwie miłości.Od dwóch tysięcy lat świat żyje prawdą tego, co wydarzyło się podczas Nocy, którą my, uczniowie Zmartwychwstałego, nazywamy Wielką. To była i jest najważniejsza treść Dobrej Nowiny o Bogu kochającym świat do tego stopnia, że dał swojego Syna, który przyszedł na ziemię, stał się jednym z nas – żył jak człowiek, kochał jak człowiek, cierpiał i umierał jak człowiek, aby przeprowadzić nas przez próg śmierci i wprowadził w Bożą przestrzeń niekończącego się życia.W księdze Dziejów Apostolskich czytamy, z jaką wiarą, odwagą i gorliwością apostołowie głosili światu Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, jedyną nadzieję człowieka przytłoczonego ciężarem zła i grzechu. Dziś usłyszeliśmy o apostole Piotrze, który jako bezpośredni świadek znał „sprawę Jezusa z Nazaretu” i głosił niezmordowanie prawdę o swoim Mistrzu i Panie, który „przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła”. […] „Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia. […] On nam – którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu – rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych” (por. Dz 10, 38-42). Dziś słowa apostoła Piotra docierają do naszych umysłów i serc, ożywiając naszą wiarę i nadzieję, że jesteśmy w ręku Boga.Wiara w zmartwychwstanie Jezusa i przyjęcie Go w naszym życiu ma swoje konsekwencje. Pisze o tym św. Paweł w Liście do Kolosan, a dzisiaj jego słowa skierowane są do nas: „szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu” (por. Kol 3, 1-4). Apostoł nie zamierza odrywać nas od naszych ziemskich spraw i obowiązków, bo ziemia z woli Boga jest naszą tymczasową ojczyzną, w której pielgrzymujemy, dorastamy i przygotowujemy się do nowego życia w wieczności. Chodzi jednak o to, byśmy zanurzeni w naszych codziennych troskach i obowiązkach, radościach i smutkach, nie zapominali, dokąd zmierzamy, jaki przed nami otwiera się horyzont – na miarę naszej godności i powołania jako dzieci Bożych. Widzimy więc, że uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przypomina nam, kim naprawdę jesteśmy i jaka czeka nas ostateczna przyszłość.Patron tutejszego Sanktuarium, św. Jan Pawel II, był wybitnym uczniem zmartwychwstałego Pana i Jego wielkim apostołem. Całym swoim życiem, od młodości, dawał świadectwu Jezusowi, który obarczał go coraz większą odpowiedzialnością w swoim Kościele i za swój Kościół. Dwa dni temu minęło szesnaście lat od przejścia Jana Pawła II z tego świata do domu Ojca. Święty Papież żyje w nowej rzeczywistości, do której my również zmierzamy. Inspirując się postawą, miłością i służbą patrona Sanktuarium, w którym jako wspólnota przeżywamy dziś radość ze zmartwychwstania Pana, zastanówmy się nad tym, jakie my możemy dawać świadectwo Chrystusowi w konkretnych okolicznościach naszego życia osobistego, rodzinnego, zawodowego i społecznego.Zdajemy sobie sprawę, że to świadectwo jest dziś szczególnie potrzebne, również w Polsce. Potrzebne jest nasze świadectwo jako wspólnoty Kościoła, którą tworzą wszyscy ochrzczeni, nie tylko księża, biskupi i osoby konsekrowane. Można krytykować Kościół, ale co dalej? Przecież w Kościele jest obecny zmartwychwstały Pan, w Kościele On chce przemawiać do każdego człowieka i w Kościele chce umacniać go swoimi życiodajnymi sakramentami. Nie możemy o tym zapominać.Bracia i siostry, dziś dzień radości – głębokiej radości, której nikt i nic nie może nam odebrać. Życzę wam, by prawda o zwycięstwie Jezusa nad złem i śmiercią opromieniała wasze życie i wnosiła w jego codzienność chrześcijański optymizm. Niech Zmartwychwstały będzie zawsze obecny waszych rodzinach, niech umacnia waszą małżeńską miłość, niech pomaga wam w rodzicielskich trudach wychowywania dzieci, w wypełnianiu zawodowych powinności. Niech Zmartwychwstały swoją kojącą obecnością towarzyszy osobom samotnym starszym, zmagającym się z dolegliwościami i chorobami. Niech On ociera łzy smutku po stracie najbliższych. Niech w sercach nas wszystkich budzi gotowość do dzielenia się dobrem z naszymi bliźnimi i służenia im, również w życiu społecznym i politycznym. Zmartwychwstały Pan chce być obecny i jest obecny wszędzie tam, gdzie jest człowiek ze swymi sprawami, troskami i marzeniami. To najważniejsze.Chrystus zmartwychwstał. Cieszmy się i radujmy!
Amen!
źródło: Archidiecezja Krakowska
Wigilia Paschalna w Sanktuarium: Zmartwychwstanie to odpowiedź na ludzki lęk
Na początku homilii ks. Tomasz Szopa, kustosz sanktuarium, przyznał, że od pewnego czasu życie radykalnie się zmieniło, a świat się zatrzymał. Dzieci i rodzice przebywają w domach, wiele osób nie spotyka się z bliskimi, restauracje i sklepy są zamknięte. Przyczyną tych przemian na świecie jest strach przed śmiercią i cierpieniem.
Ks. kustosz zaznaczył, że sam Chrystus bał się śmierci i prosił Boga, by ją od Niego oddalił. – „Nie bójcie się!” Zmartwychwstanie Jezusa jest odpowiedzią na lęk przed śmiercią. To jedna z fundamentalnych prawd naszej wiary – powiedział ks. Tomasz Szopa.
Przypomniał, że Wielka Sobota obfituje w znaki liturgiczne, ukazujące prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa. Znakiem zmartwychwstania człowieka jest moment, gdy uroczyście wyrzeka się grzechu, szatana i wszystkiego, co prowadzi do zła, wyznając wiarę w Chrystusa. – To wtedy duchowo umieramy dla grzechu i rodzimy się do nowego życia. To jest nasze zmartwychwstanie już teraz, dzisiaj, tej nocy – zauważył ks. Tomasz Szopa i podkreślił, że aby wyrzec się grzechu, trzeba go najpierw dostrzec i uznać w sobie, a nie uciekać przed przyznaniem się do winy.
Dodał, że w Ewangelii anioł zapowiedział, że Jezus udał się do Galilei, by tam spotkać się z uczniami. Chrystus na to spotkanie wyznaczył ziemię pogan, tereny pogardzane. – Oddajmy nasze grzechy, nasze słabości Jezusowi. Przed Nim nie musimy się niczego wstydzić, w naszej słabości udoskonali się Jego moc. Dzięki Niemu z naszych grzechów zmartwychwstaniemy – zakończył ks. Tomasz Szopa.
Przed błogosławieństwem kard. Stanisław Dziwisz, który przewodniczył liturgii, powiedział, że Sanktuarium św. Jana Pawła II jest szczególnym miejscem. Wyraził przekonanie, że św. Jan Paweł II cały czas jest z wiernymi. Wspomniał ostatnie dni życia papieża, który ze spokojem odchodził do domu Ojca. Kardynał powiedział, że wracając do wydarzeń sprzed szesnastu lat, trzeba prosić św. Jana Pawła II, by przyczyniał się za Polską u Boga. Dodał, że trzeba się modlić o nawrócenie, jedność, przebaczenie i wzajemną miłość, ponieważ Ojczyzna jest zniewolona. Przesłał także życzenia dla papieża Franciszka, który troszczy się o Kościół i pokój na świecie i dla biskupów.
źródło: Archidiecezja Krakowska
Czuwanie w 16. rocznicę śmierci św. Jana Pawła II
Dobitnym przykładem krzyża w jego życiu, a jednocześnie opatrzności i łaski był 13 maja 1981 r. gdy ciemne siły światowe targnęły się na życie papieża Polaka. Ale Bóg w swojej dobroci miał inny plan niż ludzkie umysły. Od tamtego wydarzenia w tym roku minie 40 lat – mówił kard. Stanisław Dziwisz, który zaznaczył, że Jan Paweł II wybaczył swojemu zamachowcy. – Świadkowie Bożej miłości ukazują nam jak my mamy kochać, cierpieć i przebaczać – dodawał były papieski sekretarz.
– Tak bardzo trzeba nam dziś wybaczenia, pojednania i szacunku do siebie nawzajem – mówił kard. Stanisław Dziwisz inaugurując modlitewną sztafetę 77 dni modlitwy o przebaczenie i jedność, która od 2 kwietnia będzie trwać w papieskim sanktuarium na Białych Morzach w Krakowie.
Kard. Stanisław Dziwisz wspominał także ostatnie minuty życia Ojca Świętego. – Widzieliśmy z jakim wielkim spokojem odchodził do Domu Ojca. Wcześniej mówił do nas: człowiek ma tak żyć, żeby się dobrze przygotować na moment odejścia. Dziś możemy powiedzieć, że on dobrze się przygotował i stał się dla nas przykładem jako wielki święty naszych czasów – mówił wieloletni papieski sekretarz.
Abp Marek Jędraszewski w swoim rozważaniu zwrócił uwagę, że Karol Wojtyła niejako był wychowywany w kulcie krzyża poprzez pielgrzymowanie z ojcem do Kalwarii Zebrzydowskiej. Po śmierci Emilii Wojtyłowej młody Karol przed wizerunkiem Matki Bożej Kalwaryjskiej usłyszał od swojego ojca to samo, co Jan pod krzyżem od Jezusa: oto Matka twoja.
– Od tej chwili krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa dla Karola Wojtyły był nierozerwalnie związany z Matką Bożą – Matką Bolesną i razem z Nią i za Jej pośrednictwem – jako totus Tuus – wielbił Chrystusowy krzyż i głosił Jego zwycięstwo na wszystkich areopagach świata podczas swego pontyfikatu. Głosił słowem, głosił życiem coraz bardziej utrudzonym, coraz bardziej przypominającym drogę krzyżową, kiedy odbierane mu były te zalety ciała i ducha, którymi na początku pontyfikatu zachwycał cały świat. Nie był już tym Bożym atletą, o którym pisały nawet laickie pisma tuż po jego wyborze na papieża, nie był już tym wspaniałym sportowcem, a i głos nie porywał tak tłumów, jak to było w pierwszych latach. Upodabniał się coraz bardziej do Chrystusa cierpiącego, bo krzyż był w jego sercu i głosił krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa, a nie siebie. I tak było do końca jego dni i godzin. Zapewne w tych ostatnich minutach i sekundach jego życia spełniło się to, co wyraził jego ulubiony poeta Cyprian Kamil Norwid: krzyż stał się bramą do Domu Ojca na wieczność całą – zakończył metropolita krakowski, który poprowadził modlitwę różańcową rozważając piątą tajemnicę bolesną – śmierć Pana Jezusa na krzyżu.
Od dziś codziennie o godz. 21.30 z Wieży Fatimskiej przy sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie będzie transmitowana modlitwa dziesiątkiem różańca o przebaczenie, zakończona błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. Każdego dnia w modlitwę wprowadzać będą wezwania św. Jana Pawła II do pojednania i dialogu, a od 13 maja – wyrazy solidarności przesyłane od światowych przywódców po zamachu w 1981 r.
źródło: Archidiecezja Krakowska
O doświadczaniu uzdrawiającej obecności Jezusa w czasie Liturgii Męki Pańskiej
„Chrześcijaństwo to nie forma kultury, ideologia albo jakiś system wzniosłych zasad czy wartości. Chrześcijaństwo to osoba, chrześcijaństwo to obecność, chrześcijaństwo to oblicze – Jezus Chrystus” – te słowa o osobie, obecności i obliczu wypowiedziane przez św. Jana Pawła II w Bernie w 2004 r. stały się kanwą dla homilii ks. Artura Chłopka w czasie Liturgii Męki Pańskiej w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach w Krakowie, której przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz.
Kapłan zwrócił uwagę, że umęczone oblicze Jezusa można kontemplować wpatrując się w wizerunek Ecce Homo namalowany przez św. Brata Alberta czy płótno grobowe jakim jest Całun Turyński. Ale nie można zatrzymać się na kontemplacji wizerunku Ukrzyżowanego, dlatego jest jeszcze jeden wizerunek – z chusty w Manopello, na którym widać ślady męki i cierpienia, a jednocześnie rany się zabliźniają, oczy są otwarte, a usta uchylone, by nabrać oddechu.
– Kiedy popatrzymy na wizerunek Chrystusa, On patrzy wprost w nasze serce. Jezus nie patrzy jak oficer śledczy. Jego spojrzenie napełnia nas odwagą. Najkrótszą drogą do spotkania dwojga ludzi jest spojrzenie i dotyczy to również spotkania człowieka z Bogiem – mówił kapłan i zwrócił uwagę, że spotkanie z obliczem Chrystusa pomaga zmierzyć się z własnymi zranieniami, doznaną krzywdą, poczuciem odrzucenia, poniżenia, oszukania ze strony innych osób i instytucji, którym zaufaliśmy. – Jego obecność daje nam pewność, że w najtrudniejszych momentach nie jesteśmy sami. Jego obecność cicha, towarzysząca, wspierająca daje nadzieję na nasze zmartwychwstanie, także z tych bolesnych przeżyć, doświadczeń; uzdrowienia naszej pamięci, naszego życia – podkreślał.
Drugi rodzaj spotkania z obliczem Chrystusa, na które wskazał ks. Artur Chłopek to spotkania z osobami skrzywdzonymi i zranionymi. Kapłan zauważył, że mając doświadczenie uzdrawiającej obecność Chrystusa w swoim życiu człowiek będzie potrafił dostrzec oblicze Chrystusa wśród najbardziej cierpiących i opuszczonych. – Wtedy nasze obecność, wsparcie, empatia mogą zaprowadzić naszych bliskich do doświadczenia uzdrawiającej obecności Jezusa w ich życiu – podkreślił duszpasterz pokrzywdzonych z powodu wykorzystania seksualnego małoletnich przez osoby duchowne w Archidiecezji Krakowskiej.
źródło: Archidiecezja Krakowska
Kard. Dziwisz w Wielki Czwartek: Eucharystia to dar Chrystusowej Miłości
Dzisiaj Sanktuarium św. Jana Pawła II, podobnie jak wszystkie świątynie katolickie na okręgu ziemi, staje się szczególnym wieczernikiem, a my uczestniczymy ciągle w cudzie przemiany chleba w Ciało Chrystusa oraz wina w Jego Krew, którą przelał na krzyżu dla naszego zbawienia – wskazał kardynał na początku homilii i zauważył, że Chrystus zaprasza dziś wszystkich do swego Wieczernika i staje pośród zebranych.
Metropolita senior wyjaśnił, że św. Jan w relacji z Ostatniej Wieczerzy nie wspomniał o ustanowieniu Eucharystii, ale poświęcił wiele uwagi opisowi umycia nóg. To nie był jednorazowy gest ze strony Jezusa, ponieważ cała Jego posługa była umywaniem zbrukanych grzechem nóg i serc ludzkości. Św. Paweł pisał, że Jezus będąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, by być na równi z Bogiem, ale ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi.
Chrystus dał lekcję wszystkim swym uczniom i całemu Kościołowi, mówiąc: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi”. Podczas mowy pożegnalnej pozostawił uczniom przykazanie, by miłowali się wzajemnie, tak jak On ich umiłował. – Oto zadanie, jakie staje przed każdym z nas. Powinniśmy je przyjąć i odczytać osobiście, odpowiadając na fundamentalne pytanie zadane każdemu chrześcijaninowi: jak kochać i służyć, komu i jak umywać nogi – wskazał kardynał.
W liturgii słowa św. Paweł przypomniał, co wydarzyło się w Wieczerniku po umyciu nóg, gdy Jezus ustanowił Eucharystię. Zgodnie z poleceniem Zbawiciela, Kościół nieustannie ponawia to, co stało się w Wieczerniku i zostało dopełnione na Golgocie. – Godzi się, byśmy w Wielki Czwartek zadali sobie pytanie, jakie miejsce zajmuje Eucharystia w naszym życiu. Jest ona darem naszego ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana. Jest darem Jego nieskończonej miłości do świata i człowieka. Jest w centrum wszechświata, stanowi jego serce – powiedział kardynał i podkreślił, że szczególnym testem postawy wobec Eucharystii jest uczestnictwo w niedzielnej Mszy św. Przyznał, że utrzymująca się epidemia ograniczyła możliwości przyjścia do kościoła, ale należy modlić się za tych, którzy już wcześniej z obojętnością traktowali dar Eucharystii. – Cieszy nas, że w tym Sanktuarium św. Jana Pawła II, Papieża Eucharystii, gromadzi się tak wielu wiernych w każdą niedzielę, a także z takiej okazji jak dzisiejsza. To piękny znak, że Sanktuarium stało się żywym ośrodkiem wiary, że święty Papież nadal gromadzi nas na modlitwie, na słuchaniu Bożego słowa i przeżywaniu Eucharystii, tak jak to czynił podczas swojego długiego pontyfikatu – stwierdził. Przypominał, że 2 kwietnia przypada szesnasta rocznica odejścia papieża do domu Ojca i wyraził przekonanie, że Ojciec Święty nadal towarzyszy wiernym.
W Wielki Czwartek 2003 r. św. Jan Paweł II opublikował czternastą encyklikę, w której stwierdził, że od ponad pół wieku jego wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu, w których skupiają się czas i przestrzeń, a dramat Golgoty powtarza się na żywo. „Każdego dnia dane mi było z wiarą rozpoznawać w konsekrowanym chlebie i winie Boskiego Wędrowca, który kiedyś stanął obok dwóch uczniów z Emaus, ażeby otworzyć im oczy na światło, a serce na nadzieję” – pisał papież.
Kardynał powiedział, że dziękując za dar św. Jana Pawła II, należy także być wdzięcznym za dar Chrystusowego kapłaństwa, ustanowionego w Wieczerniku. Przywołał słowa św. Jana Marii Vianneya, który mówił, że kapłaństwo jest miłością Serca Jezusowego. – Przeżyjmy w skupieniu najbliższe dni, czuwając przy umęczonym, przybitym do krzyża i złożonym do grobu naszym Panu. On, umierając i zmartwychwstając, otworzył nam bramy życia wiecznego. W Nim nasza nadzieja. W Nim nasze zbawienie – zakończył.
źródło: Archidiecezja Krakowska