
Kazanie w Środę Popielcową o godz. 10.00 głosił ks. Damian Dejner. Jego umacniającą treść publikujemy poniżej.
To już kolejna Środa Popielcowa w życiu. A może ostatnia? Rozpoczynamy kolejny Wielki Post, czyli okres 40-dniowego przygotowania do świętowania Wielkanocy. Za chwilę będziemy posypani popiołem. Potraktujmy ten znak, szczególnie w Roku Jubileuszowym bardziej na poważnie. To szansa, aby naprawić naszą relację z Bogiem, i aby ludziom z nami żyło się zwyczajnie lepiej…
Czytania na dziś są ważnymi wskazówkami. Pierwsze to proroctwo z Księgi Joela (445–330 p. Chr.). Nadciąga nieprzyjaciel, który chce zniszczyć Jerozolimę. Jednak w tym samym czasie ziemie Izraelitów spustoszyła szarańcza i susza. Joel w pierwszym i drugim rozdziale księgi szczegółowo opisuje szarańczę, która dwukrotnie zjadła zapasy żywności. Opisuje wroga, który zajmował kolejne domy należące do narodu wybranego. Można pomyśleć, że na pokutę i zmianę jest już za późno. Nie ma sensu już czegokolwiek robić. Nadchodzi nieuchronnie klęska. Jednak według proroka Joela gorszym nieszczęściem od wojny czy głodu jest… brak nawrócenia ludu. Ludu, który odszedł od Boga, od przykazań miłości i dekalogu. Bogu w przemianie chodzi o coś więcej niż tylko o znaki zewnętrzne: płacz, lament, rozdzieranie szat, dziś byśmy powiedzieli – o posypanie popiołem. Bogu chodzi o „rozdarcie serca” i naprawę relacji z Nim i z innymi ludźmi. Ten tekst mówi także o ważnym dla Żydów znaku – o dźwięku rogu (hebr. Szofar), w który dmą po dziś dzień na początek każdego swojego nowego roku czy na zakończenie postu. Jego rozdzierający dźwięk ma wzywać do nowego początku, do nawrócenia. Także ten róg zabrzmiał w wielu miejscach, gdy były otwierane drzwi święte na rozpoczęcie Roku Jubileuszowego, aby nas zachęcić do autentycznej przemiany. Tak, potrzebujemy nawrócenia. Bogu zależy na tym, abyśmy się zmieniali na lepsze, nawet gdy nam samym wydaje się, że tkwimy w jakimś grzechu nie do rozwiązania.
Jako księża, ale i wielu świeckich, odmawiamy go w piątek w brewiarzu, śpiewaliśmy go też dzisiaj. Dawid modlił się tymi słowami w momencie, gdy otworzył oczy na swoje grzechy: lenistwo, cudzołóstwo z Batszebą i działania, przez które spowodował śmierć jej męża Uriasza Hetyty. Sam tych grzechów wcześniej nie dostrzegał, a wskazał mu je prorok Natan. Wówczas modlił się: „Uznaję bowiem nieprawość moją, a grzech mój jest zawsze przede mną”. To ważne słowa i kolejna podpowiedź. Trzeba nam uznać, że sami potrzebujemy nawrócenia, że potrzebujemy więcej Boga i Ewangelii w życiu. Trzeba też, abyśmy mieli w końcu swój grzech przed oczyma, bo czasem dostrzegamy grzech współmałżonka, dzieci, rodziców, współbrata, szefa w pracy, proboszcza, wikariusza czy kolegi – a swojego już nie. Przejrzyjmy.
O tym, jak przeżywać to czterdziestodniowe przygotowanie do świąt mówi Ewangelia. Jak w pierwszym czytaniu. To nie mają być deklaracje. To ma być konkret. Post. Modlitwa – może gorzkie żale, droga krzyżowa. Jałmużna – dzielenie się pieniądzem, czasem, zdolnościami. Ważna też jest naprawa relacji z drugim człowiekiem. Jesteś w małżeństwie, przeżywasz trudności – przebacz małżonkowi, zaproś na randkę. Poświęć czas dzieciom, najbliżsi są ważniejsi – być może twoje nadgodziny nie są konieczne. Powiedz najbliższym, że ich kochasz. Zadzwoń do rodziców, do trudnej cioci czy wujka, a może nawet ich odwiedź. Pogódź się z sąsiadem. Poproś o wybaczenie tych, o których mówiłeś złe rzeczy za plecami lub wymyślałeś im. Podziel się tym, czego sobie odmówiłeś, pieniądzem z nieznanymi tobie ludźmi w kryzysie ubóstwa, i abyś nie liczył na ich wdzięczność, na pochwałę wspaniałomyślności… Pojednaj się z szefem. O takim pojednaniu z Bogiem i trudnymi ludźmi pisze św. Paweł w drugim czytaniu do wspólnoty w Koryncie.
Trwa Rok Jubileuszowy, w którym – jeśli traktujemy go na poważnie – to chcemy coś zmienić w życiu. Zaczynamy w nim Wielki Post – od znaku popiołu, którym za chwilę będziemy posypani ze słowami: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Ten 40-dniowy okres ćwiczeń duchowych: postu, jałmużny, modlitwy, dzięki poprawie relacji z Bogiem, niech prowadzi nas – pielgrzymów nadziei – do potrzebującego, do drugiego człowieka. Oby dzięki nam, dzięki temu, że sobie czegoś odejmiemy, podzielimy się czasem, jedzeniem, środkami materialnymi, nie było obok ludzi w kryzysie głodu, ubóstwa, bezdomności. Parafrazując słowa św. Piotra Chryzologa, niech naszym postem naje się ubogi…