Kard. Stanisław Dziwisz: Posługa Ojca Świętego nie skończyła się z chwilą jego odejścia do domu Ojca

Dzisiaj, w odpustową uroczystość św. Jana Pawła II w Sanktuarium noszącym jego imię, nie tylko wspominamy Patrona, jego życie i dokonania, jego służbę i jego świętość. Przede wszystkim dziękujemy Bogu za dar tego świętego Papieża dla Kościoła i świata. Zdajemy sobie sprawę, ile mu zawdzięczamy, ile mu zawdzięcza współczesny Kościół, a także jego i nasza Ojczyzna - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas odpustowej Mszy św. sprawowanej w Sanktuarium św. Jana Pawła II.

Poniżej publikujemy pełną treść homilii kardynała:

Od czterdziestu trzech lat, w październikowych dniach powracamy do wydarzeń, których świadkiem w pamiętnym 1978 roku był cały Kościół i świat. Wybór metropolity krakowskiego na Biskupa Rzymu i pasterza Kościoła powszechnego, a więc człowieka pochodzącego z kraju zza „żelaznej kurtyny”, wywołał wstrząs w panującym wtedy – wydawało się na zawsze – układzie sił podzielonego świata. Wielu ludzi na naszej planecie usłyszało wtedy po raz pierwszy imię Karola Wojtyły, zobaczyło po raz pierwszy jego twarz i dowiedziało się, że pochodzi z wiernej zawsze Kościołowi Polski, ale pozostajwdącej w okowach totalitarnego, bezbożnego i nieludzkiego systemu komunistycznego, zniewalającego od kilkudziesięciu lat kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Ten człowiek miał stać się i stał się duchowym przywódcą milionów chrześcijan na wszystkich kontynentach.

Sześć dni po wyborze, 22 października, nowy Papież rozpoczynał uroczyście swój pontyfikat, który – jak się okazało – był jednym z najdłuższych w historii. Dzień po dniu Jan Paweł II zaczął zapisywać czyste karty księgi papieskiej służby, a ostatnią z tych kart zapisał po przeszło dwudziestu sześciu latach, w dniu swej błogosławionej śmierci, 2 kwietnia 2005 roku. Zapisywał te karty swoją modlitwą i niezmordowaną pracą. Zapisywał je swoim nauczaniem, publikowanymi kolejno encyklikami, adhortacjami, listami apostolskimi i innymi dokumentami. Zapisywał karty tysiącami wygłaszanych homilii, katechez i przemówień. Zapisywał karty podejmowanymi decyzjami, wielkimi międzynarodowymi podróżami i spotkaniami z niezliczoną rzeszą ludzi. W księdze papieskiej służby pozostał również zapis jego krzyża, cierpienia i przelanej krwi na placu św. Piotra, podczas zamachu na życie Papieża.

Jesteśmy świadomi, że wybór 22 października na liturgiczne wspomnienie, a w tym Sanktuarium na uroczystość św. Jana Pawła II, nie był i nie jest przypadkowy. Wygłoszona podczas inauguracji pontyfikatu homilia kreśliła i zapowiadała zasadnicze linie służby nowego Papieża. Odczytywane dzisiaj, po czterdziestu trzech latach, słowa Ojca Świętego, nie tylko dają nam klucz do zrozumienia jego osobowości, jego wiary i służby, ale pomagają nam również w naszej osobistej historii wiary i nadziei, miłości i służby.

Jan Paweł II, przyjmując jako swoje słowa galilejskiego rybaka i apostoła Szymona Piotra, wypowiedziane w okolicach Cezarei Filipowej wobec Jezusa, powtórzył je wielokrotnie i doniośle nie tylko wobec zgromadzonych tłumów na inauguracji nowego pontyfikatu, ale przed całym światem: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). Po tych słowach zwrócił się do wszystkich, do których mógł dotrzeć jego głos, nikogo nie wykluczając: „Wy wszyscy, którzy posiadacie nieocenione szczęście wiary, którzy jeszcze szukacie Boga, a także wy, których dręczy zwątpienie, zechciejcie przyjąć raz jeszcze – dzisiaj, w tym świętym miejscu – słowa wypowiedziane przez Szymona Piotra. W tych słowach jest wiara Kościoła, w tych właśnie słowach jest nowa prawda, czyli najwyższa i ostateczna prawda o Człowieku, Synu Boga żywego: «Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego».

W kontekście tego apelu o przyjęcie prawdy o Jezusie Chrystusie, w którym Bóg najbardziej zbliżył się do człowieka i który stanowi centrum ludzkich dziejów, możemy zrozumieć żarliwe wołanie nowego Papieża skierowane do całego świata: „Nie lękajcie się!”, „Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”, „Pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka! On jeden ma słowa życia, tak, życia wiecznego”.

Przez cały pontyfikat Ojciec Święty inspirował się tymi słowami w swojej codziennej służbie, w swym spojrzeniu na świat, w odczytywaniu najgłębszego sensu wydarzeń w Kościele i świecie, na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa.

W ostatnich latach pontyfikatu, po Wielkim Jubileuszu Roku 2000, Jan Paweł II pozostawił Kościołowi trzeciego tysiąclecia list apostolski, który w pewnym sensie stanowi jego pasterski i duchowy testament. Dzieli się w nim swoim doświadczeniem wiary, doświadczeniem życia Kościoła pielgrzymującego do wieczności, pozostawiając nam pewne wskazania. Ojciec Święty zdawał sobie sprawę, że świat nie stoi w miejscu, że w nowym tysiącleciu Kosciół będzie stawał przed nowymi wyzwaniami. Dlatego nie pozostawiał szczegółowych zaleceń, nowego programu, ale wskazywał na to, co istotne i niezmienne i co już podkreślił z taka mocą w dniu inauguracji pontyfikatu.

We wspomnianym liście apostolskim zatytułowanym Novo millennio ineunte, czyli „Na początku nowego tysiąclecia”, Jan Paweł II prosi Kościół i nas wszystkich, byśmy zawsze i wszystko rozpoczynali na nowo od Chrystusa (por. nn. 29-41). To jest najważniejsze i nieprzemijalne, zawsze aktualne. Oto co pisze Ojciec Święty: „Nie trzeba zatem wyszukiwać «nowego programu». Program już istnieje: ten sam, co zawsze, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji. Jest on skupiony w istocie rzeczy wokół samego Chrystusa, którego mamy poznawać, kochać i naśladować, aby żyć w Nim życiem trynitarnym i z Nim przemieniać historię, aż osiągnie swą pełnię w niebiańskim Jeruzalem. Program ten nie zmienia się mimo upływu czasu i ewolucji kultur, chociaż bierze pod uwagę epokę i kulturę, aby możliwy był prawdziwy dialog i rzeczywiste porozumienie. Ten właśnie niezmienny program jest naszym programem na trzecie tysiąclecie” (n. 29).

Drogie siostry, drodzy bracia, wybrany i odczytywany fragment Ewangelii w liturgiczne wspomnienie lub uroczystość św. Jana Pawła II, wprowadza nas w tajniki wiary, nadziei i miłości jakże bliskiego nam człowieka, którego służba Kościołowi i światu wydała tyle wspaniałych owoców. Od samego początku pontyfikatu Papież, który przybył do Rzymu z „dalekiego kraju”, szukał inspiracji w doświadczeniu wiary i służby pierwszego Biskupa Rzymu – św. Piotra. Podobnie jak ten prosty Rybak galilejski, Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat prowadził w swym sercu dialog ze zmartwychwstałym Jezusem, którego stał się gorliwym apostołem. Rybak ludzi, rodem znad Wisły, zdawał sobie sprawę, że w jego powołaniu i służbie najważniejsza jest miłość Chrystusa, posyłającego go do człowieka. I o tę miłość Chrystus pytał go każdego dnia. Odpowiedź mogła być tylko jedna: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17).

Odpowiedź wyrażała się również w podejmowanej codziennie służbie, przez całe lata, do ostatniego dnia. Myślimy o tej służbie, wsłuchując się w słowa proroka Izajasza, odnoszące się w pierwszym rzędzie do posłannictwa Jezusa Chrystusa, ale także do tego pasterza, którego powołaniem stało się głoszenie Ewangelii aż po krańce świata: „O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie” (Iz 52, 7). Dzięki pasterskiej posłudze świętego Papieża Dobra Nowina o Bogu kochającym i zbawiającym człowieka docierała do „ruin” współczesnego świata, przywracając ludziom nadzieję, przypominając im o ich godności jako dzieci Bożych, powołanych do życia na wieki w Bożym królestwie miłości.

Dzisiaj, w odpustową uroczystość św. Jana Pawła II w Sanktuarium noszącym jego imię, nie tylko wspominamy Patrona, jego życie i dokonania, jego służbę i jego świętość. Przede wszystkim dziękujemy Bogu za dar tego świętego Papieża dla Kościoła i świata. Zdajemy sobie sprawę, ile mu zawdzięczamy, ile mu zawdzięcza współczesny Kościół, a także jego i nasza Ojczyzna. Posługa Ojca Świętego nie skończyła się z chwilą jego odejścia do domu Ojca. Zostawił nam wielkie dziedzictwo nauczania, stylu służby Bogu i człowiekowi. Jego świętość promieniuje i wnosi światło w trudne przestrzenie naszego życia osobistego, rodzinnego i społecznego.

Każda i każdy z nas zmierza niepowtarzalną drogą do wieczności. Św. Paweł zachęca nas, abyśmy „postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliśmy wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości, usiłując zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” (Ef 4, 1-3). Apostoł zapewnia nas także, że „każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego” (por. Ef 4, 7). Niech przykład miłości i służby Świętego naszych czasów – Jana Pawła II – zachęci nas do jeszcze większej gorliwości w służbie Bogu i człowiekowi, na miarę daru otrzymanego od Chrystusa.

 

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Odpust ku czci św. Jana Pawła II

W dniu liturgicznego wspomnienia św. Jana Pawła II w naszym Sanktuarium przez cały dzień trwały uroczystości odpustowe. W Mszy świętej o godz. 8.00 udział wzięli wszyscy pracownicy instytucji mieszczących się na terenie Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się!". Przewodniczył jej kustosz Sanktuarium i prezes Centrum - ks. Tomasz Szopa. Eucharystia o godz. 10.00 w sposób szczególny skierowana była do uczniów i pracowników Zespołu Katolickich Szkół im. Jana Pawła II w Skawinie. Podczas obu Mszy świętych homilię wygłosił ks. Sebastian Kowalczyk - duszpasterz Sanktuarium. Podczas kolejnej Eucharystii, mającej miejsce o godzinie 12.00 gościliśmy m.in. przedstawicielki Zakonu Sióstr Nazaretanek, a słowo wygłosił ks. Grzegorz Lenart - kolejny z duszpasterzy naszej świątyni. Centralnym punktem uroczystości, jakim była Msza święta o godz. 17.00 pod przewodnictwem Ks. Kard. Stanisława Dziwisza. Eucharystia była również transmitowana za pośrednictwem TVP3 Kraków, a po jej zakończeniu odbył się krótki koncert naszego sanktuaryjnego chóru "Nie lękajcie się!"


Kurs nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej

Już w tę sobotę w naszym Sanktuarium rozpocznie się szesnasty kurs przygotowawczy do posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej. Pierwsze z cyklu siedmiu spotkań rozpocznie się o godzinie 9.00 w budynku "Caritas". Więcej o posłudze nadzwyczajnego szafarza i samym kursie, przeczytać możemy w artykule Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej, którego treść zamieszczamy poniżej.

Nadzwyczajni szafarze Komunii świętej posłani są do udzielania Komunii świętej chorym, którzy nie mogą przyjść do kościoła. W wyjątkowych sytuacjach pomagają również w udzielaniu Eucharystii podczas liturgii. Posługa świeckich w udzielaniu Pana Jezusa pod postacią Chleba jest znana od pierwszych wieków Kościoła, a na dobre powróciła po II Soborze Watykańskim.

Posługa szafarza

To służba, powołanie do miłości i moment, w którym nie ma już miejsca na bylejakość we własnej relacji z Bogiem. Kapłani odwiedzają chorych raz w miesiącu, służąc sakramentem pojednania oraz Komunią, natomiast szafarze po każdej niedzielnej Mszy św. (lub wieczornej w sobotę) udają się do nich z Panem Jezusem.

Czeka na nich kilka lub kilkanaście osób, dla których przyjęcie Jezusa Eucharystycznego jest najgłębszą radością. Szafarze przyznają, że można dostrzec w nich oczekiwanie, a następnie wzruszenie oraz wdzięczność za to, że co tydzień mogą przyjąć Komunię świętą. – Myślę, że dla tych chorych to najważniejszy moment tygodnia. Możemy uczyć się od nich przeżywania spotkania i przyjmowania Pana Jezusa. Cechuje ich gotowość, skupienie i świadomość chwili – opowiada Michał Fiołek, który pełni posługę w parafii Zesłania Ducha Świętego na Ruczaju.

Również dla szafarzy spotkania te są pięknymi przeżyciami, które uzmysławiają, co jest najważniejsze w życiu człowieka. Piotr Kuzera z Arki Pana dzieli się, iż samo spojrzenie daje mnóstwo radości im, jak i odwiedzanym. Są oni dla chorych kimś bliskim, a niekiedy są traktowani jak członkowie rodziny. Często są jedynymi osobami, które regularnie ich odwiedzają. Poświęcają im chwilę uwagi, rozmawiają z nimi i pomagają w drobnych czynnościach. Jednak gdy lista odwiedzin jest długa, nie mają dla nich wystarczająco dużo czasu. – Trzeba czasem sprawnie przechodzić z mieszkania do mieszkania, nie można pozwolić sobie na chwilę dłuższej rozmowy, a to jest coś, czego bardzo potrzebują. Z reguły to bardzo samotne, schorowane osoby, do których bliscy zaglądają nie tak często, jak oni by pragnęli – mówi Paweł Kmiecik z parafii św. Jana Chrzciciela na Prądniku Czerwonym.

Między szafarzami a chorymi tworzą się relacje, dlatego trudno przyjąć im pogarszający się stan zdrowia znajomych parafian. Ich śmierć powoduje pustkę, jednak posługujący czują pokój, gdy chorzy zdążą przyjąć Najświętszy Sakrament.

Kto może zostać szafarzem

Kandydatów na kurs przygotowujący do posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej skierowuje proboszcz parafii. Ma to być mężczyzna w wieku 25-65 lat, cechujący się dojrzałą wiarą, pobożnością, wzorowym życiem rodzinnym i zawodowym, otwartością na drugiego człowieka i gotowością do posługi wśród chorych oraz cieszący się szacunkiem wiernych.

Szafarze przyznają, że jest to wyróżnienie i duża odpowiedzialność względem osób, do których jest się posłanym. – Jak mówiono nam na kursie, nie ma piękniejszej i bardziej odpowiedzialnej posługi, jaką mogłaby podjąć osoba świecka. Móc nieść Chrystusa do drugiego człowieka, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, pod postacią Komunii świętej, to swoiste wyróżnienie, którego trzeba mieć ustawiczną świadomość. To rodzi obowiązek dbania o to, by ciągle na nowo uświadamiać sobie, do czego zostało się powołanym, by nie zeszło to na drugi plan – mówi Paweł.

Ks. Ryszard Kilanowicz podkreśla, iż wspólnota parafialna powinna zostać przygotowana na tę posługę poprzez wyjaśnienie roli i obowiązków pomocników w udzielaniu Komunii świętej oraz przedstawienie ich po błogosławieństwie. Postrzeganie ich w negatywny sposób przez niektórych parafian może być efektem niezrozumienia ich funkcji. – Nie jest właściwym patrzenie, że oni są tego niegodni, że to nie ich zadanie. To jest zadanie dla każdego ochrzczonego – zanosić innym Pana Jezusa – swoim życiem, przykładem, ale i fizycznie, w postaci Chleba – zaznacza duszpasterz szafarzy.

Paweł dzieli się, iż w parafii spotyka się z życzliwością. Gdy w rodzinnej parafii na Sądecczyźnie proboszcz poprosił go o pomoc w rozdawaniu Komunii świętej podczas niedzielnej Mszy, widział zdziwienie na twarzach kolegów i nauczycielek ze szkolnych lat. Po Eucharystii przybliżył im swoją posługę. Michał wyjaśnia, iż w parafii jest jednym z pierwszych szafarzy. Choć posługa ta była nowa dla wiernych, przyjęli ją ze zrozumieniem i radością. Piotr wspomina, iż pierwsza wizyta u chorych w domu uświadomiła mu ważność jego posługi. – Podczas niedzielnej Mszy jeden z kapłanów podał mi puszkę z Najświętszym Sakramentem, abym pomógł przy rozdzielaniu Komunii świętej. Było to dla mnie ogromne przeżycie. Dla parafian chyba też, gdyż kilka osób natychmiast przeszło w miejsce, gdzie Komunii udzielał kapłan. Do dziś są osoby nieprzekonane do tej posługi, a zwłaszcza gdy pomaga się kapłanowi podczas Mszy świętej. W Wielkanoc poszedłem po raz pierwszy do chorych w ich domach, i zostałem bardzo ciepło przyjęty, co ugruntowało mnie w przekonaniu o potrzebie tej posługi – mówi szafarz.

Formacja

Szafarze uczestniczą w rekolekcjach weekendowych organizowanych przez Duszpasterstwo Służby Liturgicznej oraz w rejonowych dniach skupienia. Jest to dla nich wartościowy czas rozmów i wspólnej modlitwy. – To takie owocne spotkania szafarzy w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami. Dyskusje bywają bardzo żywe, ale zawsze w atmosferze braterskiej – mówi Michał. – Przeżywanie ich we wspólnocie braci szafarzy pozwala mi wzrastać w wierze i koryguje poczucie, że jestem już „wystarczająco dobry”. Zawsze potem mam większą energię do osobistej pracy nad sobą – wskazuje Paweł.

Indywidualna formacja opiera się na jak najczęstszym uczestnictwie w Mszach świętych i nabożeństwach, modlitwie różańcowej oraz rozważaniu Pisma Świętego. Ważną jej częścią są także grupy, do których należą szafarze, np. Żywy Różaniec czy wspólnota Shalom.

Kurs nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej

To siedem sobotnich spotkań w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie oraz rekolekcje weekendowe poprzedzające błogosławieństwo. Zjazd rozpoczyna się Eucharystią, a następnie odbywają się wykłady i ćwiczenia m.in. z podstaw teologicznych, liturgicznych i z zakresu komunikacji z osobami starszymi. Szafarze wspominają, iż kurs był intensywny, a zdobyta wiedza pomogła lepiej zrozumieć Kościół. Piotr przyznaje, że przygotowanie do pełnienia posługi i błogosławieństwa było rozwojem duchowym i zbliżaniem się do Boga krok po kroku.

Zjazdy oraz późniejsze obowiązki wynikające z posługi wymagają dyspozycyjności szczególnie w weekendy oraz święta, dlatego decyzję o podjęciu tej funkcji mężczyźni omawiali z małżonkami. – Małżeństwo i rodzina jest moim pierwotnym powołaniem i nie wyobrażałem sobie, aby żona nie miała tu decydującego głosu. Po przedyskutowaniu z nią tej sprawy postanowiłem, że pójdę na kurs, ale nie obiecuję, że go skończę. Ostateczną decyzję o byciu szafarzem podjąłem na rekolekcjach dla kandydatów, gdy wysłuchałem świadectw braci szafarzy pełniących tę posługę już kilka lat – opowiada Piotr.

– Po otrzymaniu propozycji od księdza proboszcza odbyłem poważną rozmowę z żoną. Zapytałem, czy zgadza się, bo na tyle, na ile wtedy rozumiałem czym bycie szafarzem na co dzień jest, wiązało się to z poświęceniem prywatnego czasu na służbę innym. A to oczywiście oznaczało, że ona będzie musiała mnie zastąpić w domu. Bardzo jestem wdzięczny, że wtedy powiedziała, że jeśli ja chcę pomagać innym, to sobie poradzimy. I nadal cały czas mnie wspiera – dzieli się Paweł. – Dzięki wsparciu żony, reorganizacji obowiązków na czas zjazdów kursowych i rekolekcji, a nade wszystko dzięki Bożej łasce i Jego ustawicznej pomocy, której doświadczamy na każdym kroku pełnienia tej posługi, mogę powiedzieć, że wszystko da się pogodzić – tłumaczy szafarz.

Więcej informacji o kursie szafarzy tutaj.


Zaproszenie do udziału w 9. modlitwie za "zranionych w Kościele Katolickim"

Serdecznie zapraszamy do udziału w 9. modlitwie za “zranionych w Kościele Katolickim".

W niedzielę 24 października 2021 r. ponownie w Sanktuarium św. Jana Pawła II odbędzie się spotkanie, podczas którego zebrani będą modlić się wspólnie za osoby, które doświadczyły wykorzystania seksualnego we wspólnocie Kościoła. Wydarzenie rozpocznie się od Mszy świętej w intencji osób skrzywdzonych, która zostanie odprawiona o godzinie 17.00 w kościele górnym. Po jej zakończeniu około godziny 18:00 w sali konferencyjnej budynku “Fides” będzie miała miejsce modlitwa, którą organizatorzy chcą otoczyć osoby zranione.

Po modlitwie, ok. 19:00, odbędzie się spotkanie z gośćmi. Jego tematem będzie droga towarzyszenia osobom zranionym. Zaproszone tym razem są p. Marta Titaniec, prezes Fundacji św. Józefa oraz p. Justyna Kaczmarczyk, która podjęła trudny temat wykorzystania seksualnego nieletnich przez księży w swojej książce “Zranieni”.

Wydarzenie organizowane jest w Krakowie cyklicznie od czerwca 2019 r. z inicjatywy świeckich katolików z Krakowa. W jego organizację włączyło się również Sanktuarium św. Jana Pawła II.

Organizatorzy są przekonani, że szczera i pokorna modlitwa za skrzywdzonych, często niezrozumianych w swoim bólu, wyrasta z sedna wiary w Jezusa Chrystusa, który przyjął na siebie ludzkie cierpienie. Na wydarzenie zaproszone są osoby, które zmagają się ze zranieniem wykorzystania seksualnego oraz te, którym szczególnie bliska jest myśl o zranionych braciach i siostrach, którzy pragną zapewnienia, że ich Kościół troszczy się o nich.


Wizyta Carla A. Andersona - byłego Najwyższego Rycerza Zakonu Rycerzy Kolumba

Szczególnym gościem niedzielnej Mszy świętej sprawowanej 17 października w naszym Sanktuarium był Carl A. Anderson, były Najwyższy Rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba. Wraz z żoną po zakończonej Eucharystii został oprowadzony po naszej świątyni przez ks. kustosza Tomasza Szopę, poznając historię miejsca poświęconego św. Janowi Pawłowi II oraz zatrzymując się na chwilę modlitwy przy relikwiach polskiego Papieża.

Carl Albert Anderson – amerykański prawnik, trzynasty Najwyższy Rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba (KofC). Na tę funkcję został wybrany w 2000 roku. Przed jej objęciem pełnił obowiązki asystenta Najwyższego Sekretarza oraz Najwyższego Sekretarza. Jest byłym Wielkim Rycerzem Rady Potomacu nr 433 i Rycerzem IV stopnia Zakonu Rycerzy Kolumba w D.C. Na przestrzeni lat Carl A. Anderson sprawował funkcje: Wielkiego Rycerza, Delegata Rejonowego, Adwokata Stanowego i Stanowego Sekretarza.

źródło: Wikipedia


"Współpracownicy Pana Boga" - błogosławieństwo animatorów Ruchu Apostolstwa Młodzieży

Do szczególnej współpracy z Bogiem zostali zaproszeni nowi animatorzy krakowskiego Ruch Apostolstwa Młodzieży. 41 młodych podczas Eucharystii w Sanktuarium św. Jana Pawła II otrzymało błogosławieństwo do posługi z rąk bp. Roberta Chrząszcza.

W sobotnie południe członkowie Grup Apostolskich wraz z rodzinami zgromadzili się na uroczystej Mszy świętej, którą koncelebrowali ks. Paweł Kubani, moderator generalny RAM, ks. Marcin Rozmus, moderator diecezjalny, oraz księża opiekunowie.

W homilii bp Chrząszcz przypomniał, że Kościół to budowla duchowa wzniesiona przez Boga z żywych kamieni, którymi są chrześcijanie. Animatorzy poprzez trwanie w nim oraz swoją posługę czynnie go budują. – Dobrze, że chcecie w sposób świadomy brać odpowiedzialność za Kościół poprzez prowadzenie spotkań z młodzieżą w parafiach oraz pomoc w organizacji rekolekcji. Ale przede wszystkim pamiętajcie o świadectwie swojego życia. Jeśli dziś świadomie i dobrowolnie chcecie się podjąć tego zadania, wykonujcie go z miłością, bacząc zawsze na to, że wy także budujecie Kościół – zwrócił się do animatorów.

Następnie biskup wskazał, że budowanie wspólnoty oraz dzielenie się świadectwem jest możliwe dzięki łasce Boga, który zaprasza nas do współpracy. W sposób szczególny zachęca nas do współdziałania w dziele zbawienia. Należy jednak pamiętać, że to dzieło Boże, w którym my jesteśmy sługami. – To ważna myśl, która odnosi się również do opinii tych ludzi, którzy mówią o końcu Kościoła. Kiedy mamy w świadomości to, że Kościół nie jest moim dziełem, ale dziełem Bożym, to wiem, że skoro Bóg jest wieczny, to On jest gwarantem istnienia Kościoła – zaznaczył biskup.

Bp Chrząszcz podkreślił, że błogosławieństwo do posługi jest zaproszeniem do dawania świadectwa o Bogu i Jego Kościele. Choć nie będzie to łatwe, warto pamiętać, że współpraca z Bogiem zawsze wydaje owoce. – Zobaczmy, że Pan Bóg pragnie współpracy w dziele zbawienia każdego i każdej z nas. Czy Jezus nie mógł pozostać wśród w nas w innej formie? Pewnie mógł, ale pozostał z nami pod prostymi znakami chleba i wina. Do pomocy w tym, aby mógł przyjść na ołtarz, zaprosił najpierw ludzi, którzy przygotowali te dary chleba i wina. Zaprosił także kapłanów, którzy nad darami wypowiadają słowa konsekracji. W końcu zaprosił nas wszystkich, abyśmy uczestniczyli w tej świętej uczcie. Mógł przyjść na wiele sposobów, ale przychodzi właśnie tak, zapraszając człowieka do współpracy – tłumaczył biskup. Przywołał również słowa św. Augustyna, które mogą stać się mottem każdego animatora: „Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie, ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”.

Nowi animatorzy RAM proszą o modlitwę w ich intencji, by jak najlepiej współdziałali z Panem Bogiem. Weronika z parafii św. Teresy w Rabce-Zdroju dodaje również, iż ważna będzie wytrwałość, by nie ulegać wymówkom i trudom. Uwielbia pracę z dziećmi, dlatego angażuje się w scholę parafialną, a w wakacje chętnie pojedzie na rekolekcje. Celami Moniki z parafii św. Szczepana w Krakowie jest rozwijanie parafialnej grupy, do której przyszło wiele nowych osób, posługa w scholi RAM, a także odważne świadczenie o Panu Bogu w każdym momencie i aspekcie życia.

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Abp Jędraszewski o zadaniach społeczności akademickiej Uniwersytetu Papieskiego: Pogłębianie wiary i szacunek dla rozumu

Doświadczanie i pogłębianie wiary, szacunek i upominanie się o godność ludzkiego rozumu, doświadczenie własnej ojczyzny, coraz bardziej mądre wracanie do jej historii, do zobowiązań, które na nas spoczywają, sięgając do przeszłości, do ufnego wychylenia się w przyszłość, by prowadzić dialog z całym światem – oto największe zadania, jakie stoją przed profesorami, nauczycielami akademickimi i młodzieżą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. inaugurującej nowy rok akademicki na papieskiej uczelni w Krakowie.

Wierzymy, że Jan Paweł II – mimo że nie został profesorem, nie mógł w pełni realizować swojej kariery naukowej – przez swój pontyfikat także w wyjątkowy sposób realizował posługę myślenia w Kościele. Wiemy, jak rys intelektualny był ważny w jego pontyfikacie –  mówił kustosz papieskiego sanktuarium ks. Tomasz Szopa zaznaczając, że szczególnym wyrazem posługi myślenia i wielkiego dorobku intelektualnego Karola Wojtyły jest istnienie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, który już tradycyjnie rok akademicki inauguruje w sanktuarium dedykowanym swojemu patronowi w dniu jego wyboru na Stolicę Piotrową.

Nawiązując do poety Friedricha Hölderlina i filozofa Martina Heideggera abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zaznaczył, że dziś „marność zdaje się osiągać takie poziomy, które budzą lęk i zagubienie”. – Jak można być człowiekiem w tym dzisiejszym tak zwanym postępowym świecie? W świecie, w którym człowiek ma żyć bez wiary, „jakby Boga nie było”; ma żyć wyrzekając się rozumu, w epoce ogłoszonej jako czas „post-prawdy”, w epoce, w której pragnie się budować sukces polityczny i poparcie społeczeństwa bardzo często opierając swój program na fake newsach a niekiedy wprost na ordynarnych kłamstwach. Jak żyć w czasach, w których nie rozum ma decydować o sile argumentów, ale emocje? – stawiał pytania.

Odnosząc się do liturgii Słowa metropolita krakowski zwrócił uwagę na konieczność życia wiarą i rozumem. Podkreślił, że nie ma większego upokorzenia dla zdolności poznawczych człowieka niż odwrócenie się od Boga i niegodziwe postępowanie. W tym kontekście, za św. Pawłem, arcybiskup przywołał związki homoseksualne, które zaprzeczają godności własnego człowieczeństwa. – Żyć, będąc otwartym na Boga. Żyć, szukając klucza do własnego człowieczeństwa w Jezusie Chrystusie – mówił abp Marek Jędraszewski nawiązując do homilii inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II, w której Ojciec Święty apelował o otwarcie się na Jezusa Chrystusa.

Dlaczego ludzie odwracają się od Jezusa Chrystusa, a ich życie staje się jednym wielkim ośmieszeniem własnego rozumu? Cytując „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II arcybiskup zwrócił uwagę, że dzieje się tak dlatego, że „odrzucono Boga jako Stwórcę” i „pojęcie natury ludzkiej jako rzeczywistości, zastępując ją wytworem myślenia dowolnie kształtowanym i dowolnie zmienianym według okoliczności”.

Metropolita odwołał się też do papieskiej encykliki „Fides et ratio”, w której Ojciec Święty wskazywał drogę, by „nie tylko ratować człowieczeństwo, ale by je uwznioślać”. Zaznaczył, że w człowieku są dwa wielkie uzdolnienia, które musi uznać i którymi musi się posługiwać – rozum i wiara. Korzystając z tych dóbr duchowych powinien kontemplować prawdę, która wzniesie go do Prawdy, którą jest Bóg. W świetle Boga, który powołał wszystko do istnienia, który jest dobry, który jest samą pięknością, należy spojrzeć na człowieka. – To jest klucz do ocalenia człowieka. To jest droga, którą powinien kroczyć, aby osiągać szczyty swojego powołania, do jakiego został wezwany w chwili stworzenia – mówił abp Marek Jędraszewski i dodawał, że taka droga pozwala zrozumieć, co znaczy ziemia, z której się wyrasta, tradycja, z której się czerpie, tożsamość, jaką się kształtuje.

W tym kontekście odwołał się do papieskiego przemówienia do UNESCO z 2 czerwca 1980 r. oraz fragmentu „Pamięci i tożsamości”. – Doświadczanie i pogłębianie wiary, szacunek i upominanie się o godność ludzkiego rozumu, doświadczenie własnej ojczyzny, coraz bardziej mądre wracanie do jej historii, do zobowiązań, które na nas spoczywają, sięgając do przeszłości, do ufnego wychylenia się w przyszłość, by prowadzić dialog z całym światem – oto największe zadania, jakie stoją przed profesorami, nauczycielami akademickimi i młodzieżą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II – mówił metropolita krakowski podkreślając konieczność wdzięczności wobec Boga za Jana Pawła II i zgłębiania jego nauczania. – Wsłuchują się w jego głos, pogłębiając znajomość jego nauczania będziemy mogli być świadkami nie marnego czasu, ale autentycznego humanizmu, który pociąga innych, chrześcijańskiego humanizmu – zakończył arcybiskup.

– Wspólnota akademicka Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II przychodzi zawsze i chętnie do tego sanktuarium, dlatego że tutaj czujemy się jak w domu – w domu Jana Pawła II. Czujemy, że on prowadzi nas i trzyma mocno za rękę – mówił ks. prof. Robert Tyrała. – Jesteśmy pewni, że „fides et ratio” jest naszym zadaniem. (…) Oby ten nowy rok akademicki był rokiem podążania śladem Jana Pawła II dla nas wszystkich – wyrażał nadzieję na zakończenie liturgii rektor papieskiej uczelni w Krakowie.

Z okazji 40-lecia istnienia uczelni o duchowej jedności zapewnił społeczność akademicką papież Franciszek. W liście podpisanym przez Sekretarza Stanu kard. Pietro Parolina Ojciec Święty życzy, aby „kolejne lata działalności Uniwersytetu były czasem owocnego studium prawdy, nabywania wiedzy i twórczego stosowania jej w życiu osobistym i społecznym, dla dobra ludzi i na chwałę Boga”.

Mszę św. z abp Markiem Jędraszewskim koncelebrowali metropolita senior kard. Stanisław Dziwisz, abp Salvatore Pennacchio, nuncjusz apostolski w Polsce, metropolita częstochowski abp Wacław Depo, rzeszowski biskup pomocniczy Edward Białogłowski oraz bp Jan Zając. Władze świeckie reprezentowali minister Piotr Ćwik z kancelarii prezydenta RP oraz sekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Andrzej Gut-Mostowy.

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Abp Marek Jędraszewski w Dniu Papieskim: Nie lękać się i otwierać drzwi Chrystusowi

To jest przesłanie na dzisiaj dla każdej i każdego z nas: Nie wolno nam się lękać. Mamy obowiązek i wielkie zadanie, wszędzie gdzie jesteśmy, otwierać drzwi Chrystusowi – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie, gdzie przewodniczył Mszy św. z okazji 21. Dnia Papieskiego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa zwrócił uwagę, że stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia nazywa się „żywym pomnikiem” św. Jana Pawła II, a papieskie sanktuarium w Krakowie jest materialnym pomnikiem dla Ojca Świętego. – Cieszymy się, że mury naszego sanktuarium wypełnia życie, które wnoszą ze sobą stypendyści i wszyscy wierni tutaj obecni. Wypełniają to miejsce życiem jak dusza wypełnia życiem ciało – mówił ksiądz kustosz.

Komentując w czasie homilii Ewangelię o bogatym młodzieńcu abp Marek Jędraszewski zauważył, że odszedł on zasmucony, bo był wewnętrznie zniewolony przez to, co posiadał, a to zniewolenie sprawiało, że się lękał Chrystusa i nie potrafił przyjąć wezwania, aby pójść za Nim. W konsekwencji młodzieniec stracił ogromną życiową szansę – nie został uczniem Chrystusa.

W tym kontekście metropolita krakowski przywołał homilię z inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II, w której Ojciec Święty wołał: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Arcybiskup zaznaczył, że to papieskie wezwanie miało zarówno wymiar indywidualny, jak i społeczny. Zwrócił uwagę, że Jan Paweł II ustanowił tymi słowami szczególne kryterium postępowania „wielkich tego świata”. – Jeśli otworzą dla Chrystusa „granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, postępu”, to znaczy, że zależy im na prawdziwym dobru człowieka – mówił abp Marek Jędraszewski. – Jeśli nie otworzą tych drzwi Chrystusowi, ale będą starali się, żeby były zamknięte w sposób ostateczny i nieprzenikalny, to znaczy, że mimo często pięknie brzmiących haseł o wolności, wyzwoleniu i tolerancji tego człowieka lekceważą i mają go, jego osobową godność i jego szczęście w wielkiej pogardzie – dodawał.

Odwołując się do programowej encykliki Jana Pawła II Redemptor hominis oraz słynnej papieskiej homilii na Placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r. arcybiskup przypomniał, że Ojciec Święty podkreślał, że człowiek – zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym – nie może zrozumieć siebie bez Chrystusa. Metropolita zwrócił uwagę, że głosząc Chrystusa Jan Paweł II wskazywał na Jego krzyż. W tym kontekście wspominał Mszę św. inaugurującą pontyfikat, na zakończenie której Ojciec Święty podnosił swój pastorał w kształcie krzyża, jakby chciał powiedzieć: „In hoc signo vinces” – „W tym znaku zwyciężysz”. Drugi moment, na który zwrócił uwagę arcybiskup, to wtulenie się w krzyż, który otrzymał Jan Paweł II w Wielki Piątek 2005 roku podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum.

Metropolita krakowski odwołał się też do ostatniej papieskiej pielgrzymki do Polski, w czasie której Ojciec Święty zawierzył cały świat Bożemu miłosierdziu. – 22 października 1978 r. Jan Paweł II wzywał wszystkich do tego, aby się nie bać i nie lękać. Natomiast 16 sierpnia 2002 r., niemal u kresu swego pontyfikatu mówił do Polski i całego świata już nie on, ale jego ustami sam Chrystus: „Przestań się lękać” – podkreślał abp Marek Jędraszewski. – Na Placu św. Piotra Jan Paweł II wzywał, aby się otworzyć na Chrystusa, a teraz za św. Siostrą Faustyną mówił to, co było najważniejsze dla niego i tych wszystkich, którzy miłosierdzia potrzebują i są go spragnieni: „Jezu, ufam Tobie” – dodawał arcybiskup. 

– Między tymi dwoma stwierdzeniami „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” i „Jezu, ufam Tobie” zamyka się całe przesłanie wielkiego pontyfikatu św. Jana Pawła II Wielkiego. Nie lękać się, ale przede wszystkim ufać Jezusowi – mówił metropolita zaznaczając, że oba stwierdzenia Ojciec Święty potwierdził własnym życiem. – To jest przesłanie na dzisiaj dla każdej i każdego z nas. Nie wolno nam się lękać. Mamy obowiązek i wielkie zadanie, wszędzie gdzie jesteśmy, otwierać drzwi Chrystusowi, ale mamy te drzwi dla Chrystusa otwierać po to, aby całą głębią naszej wiary, nadziei i miłości zawierzać siebie Chrystusowi na dziś, na jutro, na wieczność i wyznawać za św. Siostrą Faustyną nasze najgłębsze drgnienia własnego przepełnionego nadzieją serca: Jezu, ufam Tobie – zakończył.

tekst: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Abp Marek Jędraszewski o kard. Stanisławie Nagym: Wierny do końca Kościołowi, swemu zgromadzeniu i Janowi Pawłowi II

Wierny do końca Kościołowi, swemu zgromadzeniu i jego charyzmatowi, wierny Janowi Pawłowi II – mówił abp Marek Jędraszewski o kard. Stanisławie Nagym sprawując Mszę św. z okazji 100. rocznicy urodzin teologa, sercanina i przyjaciela Jana Pawła II w papieskim sanktuarium na Białych Morzach.

Komentując liturgię Słowa abp Marek Jędraszewski odwoływał się do sformułowań dogmatycznych pierwszych soborów. Metropolita krakowski zauważył, że namysł teologiczny Kościoła sprawił, że pewne sformułowania stały się dogmatami. Z tych dogmatów rodziła się nie tylko teologia dogmatyczna, ale także eklezjologia, teologia moralna i fundamentalna. – Rodziła się i rodzi, bo namysł Kościoła nad tym, co objawił nam Bóg, zwłaszcza w osobie Jezusa Chrystusa, trwa nieustannie, w coraz to nowych kontekstach i sytuacjach, wobec coraz to nowych wyzwań historycznych i kulturowych – mówił arcybiskup.

W tym kontekście przywołał postać kard. Stanisława Nagyego SCJ, w którego intencji była sprawowana Msza św. z okazji 100. rocznicy jego urodzin. Arcybiskup podkreślił związki kardynała ze św. Janem Pawłem II. Należeli do tego samego pokolenia Kolumbów, obdarzeni wielkimi zdolnościami intelektualnymi, otwarci na prawdę i głos Boga w czasach pogardy; spotykali się w pociągu jadąc na wykłady na KUL. Obaj cenili piękno przyrody, wspólnie wyprawiali się w Tatry. Łączyła ich podobna wrażliwość patriotyczna a także duszpasterska posługa wobec tych, którzy służyli życiu – lekarzy i pielęgniarek. – Ksiądz kardynał tę swoją duchową bliskość z Janem Pawłem II traktował jak skarb, o którym zazwyczaj nie mówił innym, w przeciwieństwie do wielu, którzy z tej bliskości chcieli zrobić karierę. Dla niego to był skarb osobisty, za który Bogu dziękował – mówił metropolita.

Zwrócił uwagę, że ich bliskość wynikała ze wspólnego umiłowania Kościoła – przez refleksję teologiczną oraz duszpasterską i pasterską posługę. – Za tym kryło się ukochanie Kościoła, przejawiające się w tym, w jaki sposób, z jakim zaangażowaniem osobistym, dostrzeganym przez słuchaczy, ksiądz profesor Stanisław Nagy odsłaniał przed studentami prawdę o Kościele rodzącym się z Bożego objawienia i prowadzącym ludzi do zbawienia – mówił arcybiskup podkreślając, że za ukochaniem Kościoła, tego co głosi, czym chce żyć, do czego zachęca kryło się ukochanie prawdy.

W tym kontekście metropolita przytoczył fragment encykliki Veritatis splendor. – Chrystus nazwał się Prawdą. Udziela się nam w Kościele. Trzeba tę Prawdę przyjąć, trzeba tej Prawdy być wiernym świadkiem aż do końca. Taki był w swoim profesorskim posługiwaniu, w swoim namyśle teologicznym, ale także w swojej pracy duszpasterskiej ks. prof. Stanisław Nagy – mówił abp Marek Jędraszewski.

Gdy ks. Stanisław Nagy został mianowany kardynałem, to kim jest i kim pragnie być dla świata do końca swojego życia w Kościele przejmująco wyraził w swoim biskupim herbie. Na błękitnej tarczy znajduje się biały krzyż i Serce Jezusowe z modlitwą sercanów: „In Te Cor Jesu speravi”. Otwarta księga Pisma Świętego z literami Alfa i Omegą symbolizuje otwarcie teologa na Boże objawienie. Poniżej znajduje się kotwica (znak nadziei) oraz symbol maryjny. – Świadek Jezusa Chrystusa nie tylko poprzez ten herb, będący jasną dla wszystkich symboliczną przemową do świata, kim jestem, ale także świadek Chrystusa poprzez niezwykle heroiczne znoszenie cierpienia w ostatnich latach swojego życia. – On wiedział, że to cierpienie ma znaczenie – mówił metropolita krakowski.

Po śmierci Jana Pawła II kard. Nagy stał się przedłużeniem jego głosu. Upominał się, aby Europa nie zapomniała o swoich korzeniach i chrześcijańskiej tożsamości, a Polska w nowej rzeczywistości nie zatraciła siebie. – Stał się świadkiem Boga dla świata, dla Polski w czasie, w którym ten świat, jakby za wszelką cenę chciał żyć, jakby Boga nie było – mówił arcybiskup podkreślając, że symboliczny jest fakt, że ostatnią pracą kard. Nagyego było wystąpienie, które przygotowywał na Ogólnopolski Kongres Katolików „Stop ateizacji”. – Wierny do końca Kościołowi, swemu zgromadzeniu i jego charyzmatowi, wierny Janowi Pawłowi II – mówił metropolita dziękując Bogu za świadectwo wiary kard. Stanisława Nagyego.

tekst: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


6. rocznica beatyfikacji Matki Klary Szczęsnej

Święci są przyjaciółmi Boga i ludzi. Uczą nas, jak kochać Boga całym sercem i duszą, jak postawić Go w centrum naszego życia osobistego, w centrum życia naszych rodzin, wspólnot i środowisk - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Mszy św. w Sanktuarium św. Jana Pawła II w 6. rocznicę beatyfikacji Matki Klary Szczęsnej.

Poniżej publikujemy pełną treść homilii ks. kardynała:

Drogie Siostry i drodzy Bracia!

Odczytane Słowo Boże pomaga nam wniknąć w głębiny serca i wiary Błogosławionej Klary Szczęsnej, której szóstą rocznicę beatyfikacji dziś wspominamy– w głębię tego, czym żyła, co było dla niej najważniejsze i czemu oddała się bez reszty. Tajemnicą jej serca była miłość.

Starotestamentalna księga Pieśni nad Pieśniami sławi miłość w niezwykłych słowach: „jak śmierć potężna jest miłość […], żar jej to żar ognia, płomień Pański” (Pnp 8, 6). Wypowiadając słowo „miłość”, możemy i powinniśmy je przede wszystkim odnosić do jej najgłębszych źródeł. Praźródłem wszelkiej miłości jest Bóg w Trójcy Świętej Jedyny – wspólnota miłości trzech Boskich Osób: Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego. Bóg pozostaje dla nas niepojęty, a jednak możemy o Nim powiedzieć, że jest Miłością, że stworzył człowieka z miłości i zbawia go z miłości. A ponieważ stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, sprawił, że serce człowieka spragnione jest miłości i zdolne do miłości.

Ta prawda pozwala nam zrozumieć nas samych: kim jesteśmy, skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy, do czego jesteśmy powołani. Płomień miłości, jaki Stwórca rozpalił w naszych sercach, jest niezastąpionym światłem i najważniejszym drogowskazem podczas naszego ziemskiego wędrowania do wieczności. Ten płomień może nieraz przygasać w naszym życiu, ale – jak usłyszeliśmy – „wielkie wody nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki” (PnP 8, 7). Wielkie wody zła i nieprawości nigdy nie zdołają do końca ugasić miłości w sercu nawet największego grzesznika, bo nigdy nie przestanie być dzieckiem Bożym.

Matka Klara wiedziała, czym jest miłość, wierzyła w miłość i stała się służebnicą miłości. Przede wszystkim wierzyła w Boga Ojca, który jest miłością i stworzył człowieka z miłości. Wierzyła w Syna Bożego, który z miłości do człowieka sam stał się człowiekiem i dał się przybić do krzyża, by nas zbawić i otworzyć nam drogę do Bożego królestwa miłości. Wierzyła w Ducha Świętego, który w sercach ludzkich rozpala płomień Bożej miłości i odnawia oblicze ziemi.

W światłach tej fundamentalnej prawdy o Bogu, o świecie i o człowieku, możemy zrozumieć niezwykłą drogę życia Klary Ludwiki Szczęsnej. Wiemy, że miała niełatwe dzieciństwo, w którym nie dane było jej zdobyć wykształcenia i wcześnie straciła matkę. Jednak te trudne doświadczenia nie tylko jej nie załamały, ale zahartowały, przyspieszyły proces jej wewnętrznego dojrzewania i usamodzielnienia. Jako młoda, siedemnastoletnia dziewczyna opuściła dom rodzinny i zdobyła zawód krawcowej. Ale to był dopiero początek, niejako wstęp do znacznie ważniejszej historii, którą ubogaciła Kościół. Dzięki błogosławionemu Honoratowi Koźmińskiemu odkryła fascynujący świat życia duchowego i piękno zakonnego powołania, początkowo w Zgromadzeniu Sług Jezusa. A potem, już w Krakowie, Bóg postawił na drodze jej życia świętego księdza, profesora i biskupa – Józefa Sebastiana Pelczara. Owocem spotkania tych świętych osób stało się Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, a Matka Klara stała się jego pierwszą przełożoną generalną.

Bł. Klara wrażliwością swego serca na ludzką biedę i duchowe potrzeby człowieka uwrażliwiła całą wspólnotę swoich duchowych córek. Dziś dziękujemy Bogu za wszystkie dzieła apostolskie Sióstr Sercanek, podejmowane z miłości do Boga i człowieka. Dziękujemy, że to dzieło trwa, rozwija się i wykracza daleko poza granice Rzeczypospolitej.

Ewangelia o Marii i Marcie pozwala nam zrozumieć lepiej charyzmat bł. Matki Klary, przekazany przez nią Zgromadzeniu Sióstr Sercanek. Maria usiadła u stóp Jezusa i wsłuchiwała się w Jego słowa, zaś Marta „uwijała się koło rozmaitych posług” (por. Łk 10, 40). Błogosławiona Klara połączyła w sobie te dwie postawy, łącząc kontemplację z szeroko zakrojoną działalnością, wszczepiając ten charyzmat całemu Zgromadzeniu.

Gdy Siostry Sercanki wypowiadają swoje hasło: „Wszystko dla Serca Jezusowego”, wiedzą, o co chodzi. W centrum ich życia jest Jezus Chrystus, którego przebite włócznią Serce jest najbardziej przejmującym symbolem miłości Bożej, ogarniającej całą ludzkość. W imię tej ukrzyżowanej Miłości Siostry Sercanki idą do ludzi, zwłaszcza do ubogich i potrzebujących pomocy – do tych, których Jezus nazwał swoimi „braćmi najmniejszymi” (por. Mt 25, 40). Taka wiara, taka postawa, taka służba jest najbardziej wiarygodnym głoszeniem Ewangelii o Bogu, który do tego stopnia „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). W sposób szczególny potrzebuje takiego świadectwa współczesny świat, często zagubiony, nie przyjmujący łatwo samych słów. Potrzebuje takiego świadectwa Kościół, by w sposób wiarygodny głosić Ewangelię miłości. Potrzebna jest więc niejako piąta Ewangelia miłości, współczucia, służby i solidarności.

Nieprzypadkowo beatyfikacja Matki Klary Szczęsnej odbyła się w tutejszym Sanktuarium św. Jana Pawła II. Jak wiemy, w pasterską posługę metropolity krakowskiego kardynała Karola Wojtyły wpisały się Siostry Sercanki, które w Kurii Archidiecezji Krakowskiej pełnią różne funkcje. Doświadczenie krakowskiej współpracy z Siostrami Sercankami sprawiło, że Ojciec Święty Jan Paweł II zaraz po wyborze na stolicę Piotrową poprosił Przełożoną Generalną Zgromadzenia, aby Siostry nadal go wspomagały tym razem w Watykanie. I tak zaczęła się piękna praca Sióstr trwająca przez cały okres długiego pontyfikatu. Siostry nie tylko ofiarnie pełniły swoją służbę – o czym zaświadczam osobiście – ale stanowiły krąg najbliższych osób, towarzyszących na co dzień świętemu Papieżowi. Były także w momencie jego odejścia do domu Ojca.

Św. Jan Paweł II, podobnie jak całe Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, żył duchowością zranionego Serca Zbawiciela. To głęboko łączyło świętego Papieża z Siostrami Sercankami. Dlatego Jan Paweł II był szczęśliwy, że jako Papież mógł wynieść do chwały ołtarzy Założyciela Zgromadzenia – biskupa Józefa Sebastiana Pelczara, podejmując najpierw decyzję o jego beatyfikacji w 1991 roku, a następnie, po dwunastu latach, decyzję o jego kanonizacji na placu św. Piotra, 18 maja 2003 roku.  Wtedy tak mówił o nowym Świętym Kościoła: „Dewizą jego życia było zawołanie: «Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny». Serce Boże kształtowało jego duchową sylwetkę, której charakterystycznym rysem jest zawierzenie siebie, całego swego życia i posługi, Chrystusowi przez Maryję. […] Wynosząc do chwały ołtarzy Józefa Sebastiana – mówił Jan Paweł II – modlę się za jego wstawiennictwem, aby blask jego świętości był dla sióstr sercanek, […] dla wszystkich wierzących w Polsce i na świecie zachętą do takiego umiłowania Chrystusa i Jego Matki” (homilia, 18 V 2003, n. 2).

Drogie siostry i bracia, drodzy kapłani, dziękujemy dziś Bogu za świętość Matki Klary, również za świętość Biskupa Józefa Sebastiana oraz Papieża Jana Pawła II. Święci są przyjaciółmi Boga i ludzi. Z jednej strony uczą nas, jak kochać Boga całym sercem i duszą, jak postawić Go w centrum naszego życia osobistego, w centrum życia naszych rodzin, wspólnot i środowisk. Uczą nas, jak zawierzać Bogu nasz los, jak budować na Bogu jak na skale naszą teraźniejszość. Z drugiej strony uczą nas swoim przykładem, jak kochać bliźnich, jak służyć, jak przemieniać nasz świat, by stawał się bardziej ludzki, a więc bardziej Boży. Warto poznawać życie Świętych. Warto czerpać inspirację z ich życia, z ich miłości i służby.

Za wstawiennictwem św. Jana Pawła II, św. Józefa Sebastiana oraz bł. Matki Klary, powierzmy dziś Bogu wszystkie nasze sprawy – także sprawy Kościoła powszechnego, Kościoła w naszej ojczyźnie, a w sposób szczególny Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego. Prośmy o nowe i dobre powołania do służby kapłańskiej i do życia zakonnego, szczególnie do Zgromadzenia Sióstr Sercanek.

Najświętsze Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości – zmiłuj się nad nami!

Stanisław kard. Dziwisz

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej