Kard. Stanisław Dziwisz podczas Pasterki: Kierujemy życzenia miłości i pokoju do wszystkich ludzi dobrej woli

- Bracia i siostry, życzę wam wszystkim radosnego przeżycia świąt Narodzenia Pańskiego! Niech światło Nowonarodzonego w Betlejem Pana gości zawsze w waszych sercach. Dzielmy się tym światłem z wszystkimi, by nasz świat stawał się bardziej ludzki, braterski i solidarny, a więc bardziej Boży - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Pasterki, którą sprawował w Sanktuarium św. Jana Pawła II.

– Gromadzimy się dzisiaj przy ołtarzu Pańskim w Sanktuarium św. Jana Pawła II. Wierzymy głęboko, że jest pośród nas Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, Książę Pokoju, solidarny z naszym ludzkim losem. Powierzmy Mu dzisiaj wszystkie sprawy, nasze radości i smutki, nasze lęki i nadzieje. Prośmy Go o pokój dla naszego niespokojnego świata, dla naszych rodzin i serc – powiedział na początku Eucharystii metropolita krakowski senior.

Poniżej publikujemy pełną treść homilii ks. kardynała:

Drodzy Bracia i Siostry!

Starotestamentalna Księga proroka Izajasza bywa nazywana piątą Ewangelię. Została spisana siedem wieków przed narodzeniem Chrystusa, ale natchniony prorok niezwykle przenikliwie opisał to przełomowe i zbawcze wydarzenie, które odmieniło losy świata i człowieka. Proroctwo otwiera diagnoza stanu ducha pogrążonego w niemocy świata, ale przede wszystkim radosna nowina: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9, 1). Z jednej strony mroki spowijające ziemię oraz – jak doda prorok – ciężkie jarzmo, pod którym uginała się uciemiężona ludzkość. Taka była niedola synów i córek Adama i Ewy, noszących ciężar grzechu i wyczekujących wybawienia.

I oto w tę przygnębiającą ciemność, która wydaje się nie mieć końca, wkracza wielka światłość. Ta światłość ma twarz bezbronnego Dziecięcia, ale przecież obdarzonego ogromną władzą, którego „wielkie będzie panowanie w pokoju bez granic” i które swoje królestwo „utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki” (por Iz 9, 5-6). W tym proroctwie rozpoznajemy to wszystko, co wydarzyło się podczas nocy betlejemskiej i czego dokonało narodzone wtedy Boże Dziecię – nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus.

Znany nam niemal na pamięć fragment Ewangelii św. Łukasza w zwięzłych słowach opowiada o tym, co się wydarzyło. Maryja i Józef mieszkali w galilejskim Nazarecie, ale w związku z rozporządzeniem o obowiązkowym spisie ludności musieli się udać do odległego Betlejem w Judei. I właśnie podczas podróży, z dala od domu, przyszedł dla Maryi czas rozwiązania. Dla ubogich podróżnych zabrakło miejsca w gospodzie i ta okoliczność, ale nie tylko, sprawiła, że Jezus urodził się w stajni, bo – jak zaznacza Ewangelista – Maryja „porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie” (Łk 2, 7).

Niecodzienna, by nie powiedzieć poruszająca okoliczność narodzenia Syna Bożego nie była tylko dziełem przypadku, że zabrakło przyzwoitego miejsca dla brzemiennej matki w przepełnionej gospodzie. Od samego początku i przez całe swoje ponad trzydziestoletnie życie na ziemi Jezus szedł drogą ubóstwa. On sam na konieczność ubogiego stylu życia uczulał również swoich najbliższych uczniów. Chciał ich uchronić przed pychą poczucia samowystarczalności, ale także zachęcić do konkretnej solidarności ze wszystkimi. Mieli głosić Ewangelię w ubóstwie, by być jej wiarygodnymi świadkami. To Chrystusowe przesłanie o ubóstwie, które tak bardzo dramatycznie zostało zainicjowane w Betlejem, jest skierowane do całego Kościoła i do nas wszystkich i nie możemy wobec niego zachowywać się obojętnie.

Z Jezusowym, ponadczasowym orędziem o ewangelicznym ubóstwie związany jest również fakt, że pierwszymi, którym została przekazana wieść o przyjściu na świat Zbawiciela, byli prości i ubodzy pasterze. To do nich, przestraszonych, skierował słowa anioł: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,10-11).

I znów, w tych słowach, uderza nas ogromny kontrast między wielkością przychodzącego na świat, zapowiadanego od wieków Mesjasza i Zbawiciela, a niepozornością znaku, po którym mogli Go rozpoznać pasterze, a wraz z nimi my wszyscy: „Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12). Bóg najczęściej przychodzi do nas nie w wielkich, ale w niepozornych znakach, bo nieustannie wkracza w nasze życie. Dlatego powinniśmy stale pogłębiać wrażliwość naszych serc, by odkrywać obecnego w naszym życiu Boga. Spotykamy się z Nim w sposób uprzywilejowany wsłuchując się w Jego słowo, na modlitwie, uczestnicząc w Eucharystii, ale także w spotkaniu z drugim człowiekiem, zwłaszcza potrzebującym naszej pomocy. Przypomina nam o tym Jezus, mówiąc wyraźnie: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

W tę świętą, najjaśniejszą noc, podczas której niebo łączy się z ziemią, wsłuchujemy się w słowa zastępów niebieskich, które nie tylko w Betlejem, ale również dzisiaj i nieustannie wielbią Boga: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” (Łk 2, 14).

Razem z aniołami pragniemy wielbić Boga za Jego wielkie dzieła i pragniemy prosić Nowonarodzonego, Księcia Pokoju, o Jego pokój. Prosimy o dar pokoju dla naszych serc, często zatrwożonych, zniechęconych, obojętnych, zamkniętych w sobie. Prosimy o dar pokoju dla naszych rodzin, często doświadczanych nieporozumieniami, konfliktami. Prosimy o dar ofiarnej miłości dla małżonków i rodziców oraz o dar wzrastającej wrażliwości serc dzieci i młodzieży. Prosimy o dar mądrości i rozeznania dobra dla wszystkich podejmujących odpowiedzialność za zbiorowe życie. Prosimy o pokój w naszym wspólnym domu – w naszej ojczyźnie, bo tak bardzo nam potrzeba tego daru teraz wobec niekończącej się epidemii, wobec zagrożeń zewnętrznych i wobec wyzwania, jakim jest potrzeba spieszenia z pomocą tym, którzy jej potrzebują na naszej ziemi.

Z sanktuarium świętego Jana Pawła II, który wniósł tak ogromny wkład w wyzwolenie narodów z uciemiężenia oraz w budowanie na ziemi cywilizacji miłości, kierujemy życzenia miłości i pokoju do wszystkich ludzi dobrej woli. Kierujemy je do Ojca Świętego Franciszka, prowadzącego Kościół po wzburzonych falach współczesnego świata. Obejmujemy naszą modlitwą Papieża Benedykta XVI. Kierujemy życzenia do wszystkich pełniących w społeczeństwie odpowiedzialne funkcje, by w swych działaniach kierowali się zawsze dobrem wspólnym. Modlimy się za chorych, doświadczonych cierpieniem i za wszystkich spieszącym im z samarytańską pomocą. Modlimy się za Europę, by pozostała wierna swym chrześcijańskim korzeniom. Modlimy się o Boży pokój dla całego świata.

Bracia i siostry, życzę wam wszystkim radosnego przeżycia świąt Narodzenia Pańskiego! Niech światło Nowonarodzonego w Betlejem Pana gości zawsze w waszych sercach. Dzielmy się tym światłem z wszystkimi, by nasz świat stawał się bardziej ludzki, braterski i solidarny, a więc bardziej Boży.

Amen!

Przed błogosławieństwem kardynał zaznaczył, że ofiarował Pasterkę w intencji wszystkich obecnych w Kościele.

 

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

 


40–lecie Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza”

Ci, którzy się zajmują chorymi, umierającymi spełniają Ewangelię. Wypełniają to, co Chrystus nam przykazał - mówił kard. Stanisław Dziwisz w Sanktuarium św. Jana Pawła II podczas Mszy św., w czasie której Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza” w Krakowie dziękowało za czterdzieści lat istnienia.

Na początku Eucharystii głos zabrał ks. Tomasz Szopa, kustosz sanktuarium na Białych Morzach, który przywitał zebranych wiernych. – Dzisiaj cieszę się, że w tym miejscu, w sanktuarium poświęconym Janowi Pawłowi II, możemy świętować i cieszyć się jubileuszem czterdziestolecia tego wielkiego dzieła, Hospicjum św. Łazarza – stwierdził, podkreślając wdzięczność nie tylko wobec wszystkich tworzących to dzieło, ale również wobec kard. Stanisława Dziwisza, który od lat wspiera je swoją obecnością i modlitwą.

Metropolita krakowski senior, odpowiadając na przywitanie kustosza sanktuarium św. Jana Pawła II, przypomniał, że uroczystość zbiega się z przeżywaną czwartą niedzielą Adwentu. – Pan blisko jest! Radujmy się! Pozdrawiam szczególnie tych wszystkich, którzy poświęcają się tym, którzy są w bardzo trudnym momencie ich życia, na drodze do wieczności – mówił kardynał na początku Mszy świętej.

W homilii, odwołując się do Księgi Micheasza, kard. Dziwisz przypomniał, że Jezus już na początku swojej ziemskiej drogi obiera „drogę ubóstwa i pokory”. Rodzi się przecież w betlejemskiej stajence, z dala od wielkich miast i pałaców władców. Mimo to, jak zapowiada Micheasz, stanie się on pasterzem, który przyniesie światu pokój i „rozciągnie swą potęgę aż po krańce ziemi”. – Te słowa spełniły się i nadal się spełniają, bo przecież czas, który liczymy od dwóch tysięcy, stał się erą Chrystusa – nową erą w dziejach ludzkości – wskazywał metropolita krakowski senior.

Chrystus, jak zauważa autor Listu do Hebrajczyków, przychodzi na świat, aby spełnić wolę swojego Ojca. – Również dla nas, uczniów Jezusa, pełnienie woli Bożej powinno być najważniejszym programem życia. Od Boga wyszliśmy i do Boga wracamy. Jesteśmy Jego stworzeniami i Jego dziećmi. Oby nasze pragnienia odpowiadały zawsze pragnieniom Boga. Oby nasze serca biły w rytmie Bożego serca, pełnego miłosiernej miłości – mówił kardynał.

Jako przykład wskazywał Maryję, która właśnie takim ofiarnym sercem kierowała się, przyjmując wolę Bożą. – Otrzymała wiadomość i niewyobrażalne zadanie, ale ponieważ otrzymała je od Boga, odpowiedziała Bożemu posłańcowi prosto i bez zastrzeżeń: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” – tłumaczył kard. Stanisław Dziwisz, podkreślając przy tym, że nawet w obliczu tak ważnej misji otrzymanej od Pana Boga, młoda Matka nie koncentrowała się na sobie, ale „z pośpiechem” udała się do swojej krewnej Elżbiety, aby nieść jej pomoc. To drugi człowiek był dla niej najważniejszy.

– To dla nas wszystkich ważna lekcja. Otwarcie się na przyjęcie Boga w naszym życiu, doświadczenie Jego wszechogarniającej miłości, powinno rozpalać w naszych sercach miłość do Boga, ale także miłość do drugiego człowieka – miłość nie abstrakcyjną, nie ograniczającą się do słów i deklaracji, ale miłość żywą, współczująca, konkretną, spieszącą z pomocą. Taka jest istota naszego chrześcijańskiego życia. Takie jest nasze powołanie – wskazywał metropolita krakowski senior, dodając, iż właśnie w tym kluczu powinniśmy patrzeć na powstanie czterdzieści lat temu Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza”.

Przypominając historię hospicjum, kardynał podkreślił, iż twórcy tego dzieła, osoby związane z Synodem Kościoła krakowskiego i środowiskiem lekarzy z Nowej Huty, o podjętej inicjatywie poinformowali ówczesnego metropolitę krakowskiego, kard. Karola Wojtyłę 15 maja 1977 roku, w dniu poświęcenia kościoła Arki Pana. Ostatecznie Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza” w Krakowie zostało zarejestrowane cztery lata później, 29 września 1981 roku.

– Dzisiaj więc, również przy ołtarzu, dziękujemy Bogu wszechmogącemu za powołanie dożycia i realizację tego wspaniałego, samarytańskiego dzieła. Dziękujemy za poświęcenie, bezinteresowną pracę związanych z historią i teraźniejszością tego dzieła setek lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy, psychologów, wolontariuszy, wszystkich wspierających duchowo i materialnie dzieło. Dzięki nim wielu naszych braci i sióstr odchodziło do wieczności doświadczając pomocy, ulgi w cierpieniu, a ich bliscy doświadczali pociechy i nadziei na widok wrażliwości i solidarności ludzkich serc – mówił metropolita krakowski senior.

Zauważył również, że ludzie chorzy i cierpiący zawsze byli bliscy patronowi sanktuarium, św. Janowi Pawłowi II. Zarówno w czasie jego posługi w Archidiecezji Krakowskiej, jak i jako Następcy św. Piotra. Kardynał przywoływał list apostolski „Salvifici doloris”, w którym Ojciec Święty pisał o „chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia”. – Ten dokument to głęboka medytacja nad tajemnicą wpisanego w los człowieka cierpienia, a tajemnicę tę rozjaśnia cierpienie i solidarność Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Syna Maryi, przychodzącego na świat i umierającego za nas na krzyżu, abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości – mówił kard. Stanisław.

Kończąc, metropolita krakowski senior wzywał, aby wykorzystać ostatnie dni Adwentu na przygotowanie swoich serc na przyjście Jezusa. – Módlmy się w intencji wszystkich chorych, również dotkniętych niekończącą się epidemią. Wspierajmy modlitwą i ofiarnością wszystkich spieszących z pomocą cierpiącym, a pośród nich Hospicjum św. Łazarza w Krakowie oraz inne hospicja w naszym kraju – zakończył kardynał.

Przed błogosławieństwem głos zabrali przedstawiciele Hospicjum św. Łazarza. Jolanta Stokłosa, prezes zarządu, wyraziła swoją wdzięczność wszystkim duszpasterzom i św. Janowi Pawłowi II za opiekę, jaką otaczali to dzieło przez wszystkie lata jego istnienia. – Bez ludzi dobrej woli o gorących sercach nie moglibyśmy go realizować – podkreślała, dziękując także kard. Stanisławowi Dziwiszowi. – Eminencja jest z nami przez cały czas, odpowiada na wszystkie nasze prośby i na wszystkie nasze potrzeby. Za to gorące serce dla tego dzieła, jakim jest Hospicjum św. Łazarza w imieniu nas wszystkich gorąco dziękuję! – mówiła Jolanta Stokłosa.

Na zakończenie Eucharystii kard. Stanisław wyznał, że dla niego to spotkanie i święto, ale również każde odwiedziny w hospicjum są niezwykłym wzruszeniem. – Ci, którzy się zajmują chorymi, umierającymi spełniają Ewangelię. Wypełniają to, co Chrystus nam przykazał. Tak sobie myślę, że jesteście przedstawicielami w pierwszym szeregu Kościoła. Pomagacie tym ludziom przeżyć czasem ostatnie chwile, a oni są otoczeni miłością i dlatego z tą miłością łatwiej jest im przejść na drugi świat. Wszystkim, którzy w jakiś sposób uczestniczą w tym dziele „Bóg zapłać”! – mówił kardynał. Zwracając się do rodzin towarzyszącym swoim najbliższym w odchodzeniu do domu Ojca i pogrążonym w żałobie, metropolita krakowski senior zapewnił, że nie są w tym trudnym doświadczeniu sami, bo wszyscy chcemy być z nimi solidarni.

Po Mszy św. w budynku Centrum św. Jana Pawła II odbyło się spotkanie opłatkowe przedstawicieli Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza” w Krakowie, lekarzy, wolontariuszy oraz rodzin, których najbliżsi korzystali lub korzystają ze wsparcia hospicjum. Uczestniczył w nim także kard. Stanisław Dziwisz, który złożył wszystkim bożonarodzeniowe życzenia i dziękował za zaangażowanie się w to dzieło miłosierdzia. – To jest prawdziwa „cywilizacja miłości” i realizacja Ewangelii – podkreślał.

Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Hospicjum św. Łazarza” zostało zarejestrowane w 1981 roku. Kamień węgielny pod budowę miejsca, w którym chorzy i cierpiący mogliby godnie przeżywać swoje ostatnie chwile poświęcił na krakowskich Błoniach podczas pielgrzymki do Ojczyzny papież Jan Paweł II. Hospicjum zostało otwarte 14 grudnia 1996 roku i od tego czasu „wypełnia misję służenia choremu w ostatnich miesiącach, dniach, godzinach jego życia oraz wspierania rodziny chorego w trudnym okresie odchodzenia bliskiej osoby”.

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Spotkanie opłatkowe dla młodych Archidiecezji Krakowskiej

Chrystus przychodzi do nas, aby się z nami spotkać i aby nam też pomóc spotkać się jedni z drugimi – mówił bp Robert Chrząszcz w sanktuarium św. Jana Pawła II w czasie Mszy św. z okazji świątecznych spotkań przedstawicieli ruchów i wspólnot młodzieżowych Archidiecezji Krakowskiej.

Ks. Tomasz Szopa na początku liturgii zauważył, że na Mszy św. w sanktuarium św. Jana Pawła II spotykają się różne ruchy i wspólnoty młodzieżowe z Archidiecezji Krakowskiej. Niektóre z nich swoje spotkania świąteczne miały przed Eucharystią, inne dopiero po niej. – Jak uczy nas Sobór, Msza św. jest jednocześnie źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Jest źródłem, z którego czerpiemy, żeby coraz piękniej i lepiej żyć, żeby doświadczać obecności Chrystusa w Kościele, a jednocześnie jest szczytem, który musimy zdobywać, do którego musimy dorastać – mówił kustosz sanktuarium.

Odnosząc się do tych słów bp Robert Chrząszcz podkreślił, że Eucharystia jest najważniejszym spotkaniem wokół Chrystusa – to On jest w centrum. – Chrystus przychodzi do nas, aby się z nami spotkać i aby nam też pomóc spotkać się jedni z drugimi. Chcemy się spotkać razem wokół Chrystusa i między sobą, chcemy szukać jedności między różnymi wspólnotami naszej diecezji – mówił biskup podkreślając, że wspólne spotkania są bardzo ważne, by lepiej się zrozumieć, pokochać, ale też wspierać, aby wspólnie kroczyć i spotykać się z „Tym, który jest najważniejszy – z Jezusem Chrystusem”.

Archidiecezjalny duszpasterz młodzieży zwrócił uwagę, że to świąteczne spotkanie jest znakiem jedności między młodymi Archidiecezji Krakowskiej, a także okazją do „życzenia sobie dobrze” w tym wszystkim, co na codzień robią poszczególne wspólnoty. – Będziemy nieść sobie radość. Wyjedźmy dzisiaj stąd napełnieni bliskością, radością i jednością – mówił ks. Marcin Filar zapraszając młodych na spotkanie opłatkowe i wzajemne składanie życzeń.

Bp Robert Chrząszcz przed błogosławieństwem zaznaczył, że ludzi czekających na Boże Narodzenie jest coraz mniej, dlatego tak ważne jest świadectwo życia chrześcijańskiego. – Musimy być tymi, którzy sami się przygotują i jeszcze w miarę swoich możliwości pomogą innym, by odkryli w swoim życiu tę ważną i niesamowitą konieczność spotkania z Panem Bogiem, który schodzi z góry i chce być blisko nas. To jest niesamowite. Gdy ktoś to zobaczy, to zrozumie, jak wielką miłość ma Pan Bóg do nas i jak bardzo chce, abyśmy tą miłością odpowiadali Jemu i wobec innych ludzi – zakończył biskup.

W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele m.in. Rady Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej, Ruchu Światło-Życie, Ruchu Apostolstwa Młodzieży, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Liturgicznej Służby Ołtarza i duszpasterstw akademickich.

 

tekst: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

 


Bp Robert Chrząszcz posyłając świecką misjonarkę na Kubę: Chrystusa o wiele lepiej głosić z uśmiechem

Chrystusa o wiele lepiej głosić z uśmiechem, pokazując radość, nawet gdy będzie nam trudniej –  mówił bp Robert Chrząszcz w czasie Mszy posłania świeckiej misjonarki na Kubę. Marcelina Kordek będzie posługiwała na jednej z placówek fundacji Domy Serca.

Na początku homilii bp Robert Chrząszcz zwrócił uwagę, że liturgia Niedzieli Gaudete wzywa do radości. Ale w czasie tej konkretnej Mszy św. w sanktuarium św. Jana Pawła II jest jeszcze jeden powód do radości – jest nim Marcelina, która „otwarła swoje serce na głos Pana Boga i chce Mu służyć jako misjonarka na Kubie, chce się dzielić radością swojej wiary”. 

Biskup zaznaczył, że radość kojarzymy najczęściej z uśmiechem, poczuciem humoru czy przyjemnością, a na kartach Pisma Świętego radość wiąże się z cierpieniem, próbą i innymi trudnymi doświadczeniami. Sam Jezus podsumowując osiem błogosławieństw mówi: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was”. – W obliczu tych trudności mało zrozumiałe wydaje się wezwanie do radości i szczęścia. Jednak w tych sytuacjach wskazana jest perspektywa, która pozwala na radość – mówił bp Robert Chrząszcz przywołując wezwanie z kazania na górze: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”. – Radość nie wynika z prześladowań i trudności, ale jej źródłem jest obietnica wielkiej nagrody. Chrześcijanin odnajduje swoją radość w patrzeniu w wieczność – mówił biskup. 

Patrząc na kobietę, która dziś prosi o błogosławieństwo na wyjazd na misje, bp Chrząszcz przypomniał, że szesnaście lat temu zdecydował o swoim wyjeździe misyjnym do Brazylii. – W moim sercu była radość, że się zdecydowałem; czułem, że Pan Bóg tego ode mnie chce, ale z drugiej strony było wiele obaw i niepewności – zaznaczył biskup podkreślając, że dostrzegając w wierze wartość człowiek będzie szczęśliwy podejmując decyzje nią motywowane.

Biskup wspominał też, że urzekła go radość, z jaką Chrystusem dzielili się jego parafianie w Brazylii. – Oni mieli w sobie radość, bo spotkali się z Chrystusem i tą radością chcieli się dzielić – mówił dodając, że dziś Kościół posyła Marcelinę na Kubę, by tam dzieliła się chrześcijańską radością. – Chrystusa o wiele lepiej głosić z uśmiechem, pokazując radość, nawet gdy będzie nam trudniej – podkreślał.

– Prośmy dzisiaj abyśmy umieli dostrzec wartość naszej wiary, która cenniejsze jest od złota i abyśmy umieli radować się z tego, kim jesteśmy i co posiadamy, byśmy ze światem dzielili się radością. Nie tą przemijającą, ale tą, która ma źródło w przychodzącym Panu – zakończył bp Robert Chrząszcz.

Prezes Domów Serca zwrócił uwagę, że na świecie jest wiele placówek fundacji, ale ich misja wszędzie jest podobna – „żyć wśród ludzi ubogich, którzy cierpią z powodu przemocy, braku jedności w rodzinach, braku perspektyw zawodowych – wolontariusze chcą być dla nich po prostu przyjaciółmi – mówił ks. Clément Imbert. Zaznaczył, że Domy Serca są dziełem Maryjnym, dlatego w czasie Mszy posłania każdy wolontariusz otrzymuje różaniec. 

Domy Serca są międzynarodową organizacją pozarządową. Obecnie posiadają swoje placówki w 26 krajach położonych na 4 kontynentach. Na całym świecie jest ich już 40.

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Adwentowy Wieczór Modlitewny

W szczególnym czasie oczekiwania na narodzenie Pana Jezusa zapraszamy serdecznie do wspólnej modlitwy, która pomoże nam przygotować nasze serca na radość Bożego Narodzenia. 12 grudnia w Niedzielę Gaudete, odbędzie się w naszym Sanktuarium Adwentowy Wieczór Modlitewny który poprowadzi dziecięco-młodzieżowy zespół Młode Uwielbienie, działający przy naszej świątyni.

 


Abp Marek Jędraszewski do dzieci: Spotkanie ze św. Mikołajem dobrym przygotowaniem do spotkania z Panem Jezusem

Życzę wam, aby spotkanie ze św. Mikołajem było pięknym wstępem do tego, żeby jak najlepiej przygotować nasze serca na spotkanie z Panem Jezusem, Jego Przenajświętszą Matką i św. Józefem – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. z udziałem dzieci w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.

Na początku arcybiskup zapytał dzieci czy były w górach i co tam się robi. Gdy padła odpowiedź „zdobywa się szczyty”, metropolita dopytywał czego to wymaga. „Wysiłku” – odpowiadali najmłodsi. Arcybiskup zwrócił uwagę, że zmęczenie i trudności czasami powodują, że chcemy zrezygnować ze wspinaczki, ale pomaga to przezwyciężyć cel, jakim jest zdobycie szczytu i podziwianie pięknych widoków. Dlatego często wolimy pozostawać na nizinach, gdzie drogi są proste, łatwe i wygodne.

Metropolita nawiązał w ten sposób do słów św. Jana i pytał co należy zrobić, aby „wyprostować” drogi swojego życia dla Pana Boga. „Nie tracić wiary”, „być dobrymi ludźmi i kochać innych”, „pomagać rodzicom, rodzeństwu, bezdomnym”, „kochać Pana Jezusa”, „modlić się” – odpowiadały dzieci.

Arcybiskup zwrócił uwagę, że czas Adwentu w Kościele jest przygotowaniem do Świąt Bożego Narodzenia, do spotkania się z Nowonarodzonym Jezusem i Świętą Rodziną. Ale w adwentowym czasie spotykamy się z jeszcze jednym świętym – św. Mikołajem. Dzieci wprost powiedziały, że czekają na niego, bo „daje prezenty”. Metropolita przypomniał, że Mikołaj był biskupem, który z wielką dyskrecją pomagał najbardziej potrzebującym. Zauważył, że czasami Mikołaj przynosi rózgi tym dzieciom, które nie przygotowały się na spotkanie z nim. Podkreślił, że dobre uczynki, których oczekuje od dzieci św. Mikołaj są ostatecznie bardzo dobrym przygotowaniem do spotkania Pana Jezusa, który narodził się w Betlejem.

– Życzę wam z całego serca, aby to jutrzejsze spotkanie ze św. Mikołajem było spotkaniem pełnym radości, żeby przyniosło wam wiele prezentów, wiele uśmiechów, wiele dobroci, i żeby w jego dłoni nie pojawiła się żadna rózga. Życzę wam, żeby to spotkanie było pięknym wstępem do tego, żeby jak najlepiej przygotować nasze serca na spotkanie z Panem Jezusem, Jego Przenajświętszą Matką i św. Józefem – mówił abp Marek Jędraszewski zapowiadając wcześniejsze przyjście św. Mikołaja, który spotkał się z dziećmi po Mszy św.

 

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Otwarcie nowej drogi prowadzącej z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia

Trwają końcowe prace związane z udostępnieniem dla pielgrzymów łącznika pomiędzy ulicą Totus Tuus a ulicą Do Sanktuarium, a tym samym z wygodniejszą możliwością poruszania się między sanktuariami św. Jana Pawła II i Bożego Miłosierdzia.

Sanktuarium św. Jana Pawła II od samego początku powstawało w założeniu duchowej i fizycznej łączności z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Św. Jan Paweł II jest przecież Apostołem Bożego miłosierdzia. Udało się odzwierciedlić tę ideę w zamyśle architektonicznym i urbanistycznym. Możliwość swobodnego i bezpośredniego połączenia między sanktuariami sprzyjała modlitwie, nabożeństwom i refleksji – mówi kustosz Sanktuarium św. Jana Pawła II, ks. Tomasz Szopa. – Niestety, budowa Trasy Łagiewnickiej przerwała tę fizyczną łączność, co boleśnie odczuli zarówno pielgrzymi, jak i duszpasterze. Otwarcie ulicy Totus Tuus pozwoliło ponownie połączyć sanktuaria, przywracając ruch samochodowy, rowerowy i pieszy. Przyjmujemy ten fakt z wielką radością, ale nadal czekamy na otwarcie terenów zielonych, które według przedstawicieli Trasy Łagiewnickiej, nastąpi wiosną przyszłego roku – dodaje.

– Cieszymy się z otwarcia drogi łączącej nasze sanktuaria. Liczymy na to, że niebawem będzie czynny także Most Miłosierdzia. Wielu Pielgrzymów czekało i czeka na ten czas, kiedy będą mogli bez przeszkód przemieszczać się od Sanktuarium Bożego Miłosierdzia do Sanktuarium św. Jana Pawła II papieskim szlakiem – zaznacza ks. dr Zbigniew Bielas, rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. – W naszym sanktuarium przeżywamy czas przygotowania do 20. rocznicy zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Mamy nadzieję, że już przed Świętem Miłosierdzia pielgrzymi przybywający z całego świata będą mogli skorzystać z udogodnień pomiędzy sanktuariami – podkreśla.

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Bp Janusz Mastalski do organistów: Jesteście bardzo potrzebni we wspólnocie Kościoła

Chcę wam powiedzieć jako biskup: jesteście potrzebni i bez was ten Kościół, również w Polsce byłby w jakiś sposób oszpecony – mówił bp Janusz Mastalski podczas dnia skupienia organistów i muzyków kościelnych w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie.

Bpa Janusza Mastalskiego we wspólnocie muzyków archidiecezji przywitał ks. Grzegorz Lenart.

W homilii biskup stwierdził, że w czytaniach mszalnych została określona niezwykła rola muzyki. – Muzyka łagodzi, wspiera, sprawia, że człowiek zaczyna inaczej patrzeć na trudne sprawy – zauważył. Wskazał, że organista musi być mistrzem współbrzmienia. Zapytał zebranych czy ich wkład w liturgię jest także wkładem w ich serce. Organista w życiu codziennym powinien przyjąć postawę świadka Chrystusa.

Dzień skupienia jest bardzo ważny, ponieważ pozwala zebranym się ubogacać integrować i dzielić ten sam niepokój. Muzyka pozwala wyrazić rzeczy, których nie da się ująć za pomocą żadnych słów. Organista powinien współbrzmieć w liturgii, w swej rodzinie oraz powołaniu. Biskup powiedział, że lekkość serca polega na otwartości na innych. – Muzyk nigdy nie może być zamknięty. Nigdy nie może dzielić, ponieważ muzyka ma łączyć – podkreślił. Zauważył, że organiści muszą być piękni wewnętrznie. Muzyka nie może przeszkadzać, a podczas liturgii organista powinien przekazywać swą lekkość serca innym. W Ewangelii Jezus nakazuje się modlić w każdym czasie. – Jakże ważne jest by być człowiekiem, który trwa na modlitwie, mimo negatywnych rzeczy w życiu. Jesteście wrażliwymi osobami, artystami. Nie wyobrażam sobie człowieka, który pięknie śpiewa i gra w kościele, ale się nie modli – powiedział biskup.

Papież mówił, że muzyka i śpiew są prawdziwymi narzędziami ewangelizacji, gdy organiści są świadkami słowa Bożego. Muzyka przynosi nadzieję, ukojenie i poruszenie modlitewne. – Chcę wam powiedzieć jako biskup: jesteście potrzebni i bez was ten Kościół, również w Polsce byłby w jakiś sposób oszpecony – powiedział biskup. Przypomniał, że organiści muszą być skutecznymi świadkami nie tylko w kościele, ale także w rodzinach i środowiskach, w których żyją. – Macie być wzmocnieniem dla innych – podkreślił. Zakończył słowami papieża Franciszka, który mówił, że dobry interpretator podchodzi z pokorą do dzieła, które nie jest jego własnością i powinien kształcić się, by przekazać piękno muzyki. Muzyk trwa na służbie wspólnocie, która odnawia ludzkiego ducha. – Jestem dumny, że jestem biskupem krakowskim i że mamy tak wspaniałych organistów – zaznaczył bp Janusz Mastalski.

Na zakończenie zebrani odmówili litanię do św. Cecylii i wysłuchali koncertu organowego Filipa Presseisena.


Kard. Stanisław Dziwisz: Gwarancją obecności piękna w liturgii jest piękna muzyka

Wywiedziona z przesłanek biblijnych i teologicznych, piękna muzyka liturgiczna prowadzi do spotkania z Bogiem, który jest najdoskonalszym i nieskończonym Pięknem - mówił kard. Stanisław Dziwisz na Mszy św. w Sanktuarium św. Jana Pawła II, która zakończyła Międzynarodową Konferencję Naukową "Muzyka liturgiczna wczoraj, dziś i jutro - wierność tradycji, potrzeba odnowy".

Poniżej publikujemy pełną treść homilii ks. kardynała:

Drogie Siostry i drodzy Bracia!

Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o dziesięciu pannach przypomina nam, że u kresu dziejów świata i człowieka czeka nas ostateczne spotkanie z Bogiem, naszym Stwórcą i Panem, zapraszającym nas wszystkich do życia na wieki w Jego królestwie miłości. Taki jest cel naszej ziemskiej wędrówki. Taki jest horyzont naszej nadziei. Zmierzamy do fascynującej, ale niewyobrażalnej rzeczywistości, o której Paweł Apostoł pisał, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9).

Jednym z przemawiających do naszej wyobraźni obrazów niebiańskiej rzeczywistości jest uczta weselna. Jezus posługuje się tym obrazem, aby uchylić rąbka tajemnicy i pokazać, jak będzie wyglądało ostateczne przyjście Syna Bożego u kresu dziejów, byśmy nie pozwolili się zaskoczyć. Nauczyciel z Nazaretu nawiązuje do sceny ceremonii zawarcia małżeństwa u Żydów, znanej dobrze słuchaczom. Małżeństwo zawierano wówczas w dwóch etapach. Najpierw miały miejsce zaręczyny, stanowiące akt publiczno-prawny, a po około roku odbywało się właściwe wesele, jakie znamy choćby z opisu cudu w Kanie Galilejskiej.

Dziesięć panien to druhny tworzące orszak weselny wokół panny młodej czekającej na przybycie małżonka. Pięć panien okazało się roztropnych, bo wzięły nie tylko lampy, ale i oliwę na wypadek, gdyby jej zabrakło. Tej roztropności zabrakło pozostałym pięciu pannom, którym zgasły lampy zanim nadszedł oblubieniec i nie dostały się na ucztę weselną.

Jak słyszeliśmy, Jezus zakończył przypowieść ważnymi słowami, odnoszącymi się do wszystkich Jego uczniów, a więc i do nas: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13). Całe nasze życie jest przygotowaniem na ostateczne spotkanie z Bogiem. Jeżeli znamy prawdę o naszym życiu, o naszej godności i powołaniu do życia na wieki w Bożym królestwie, jeżeli jesteśmy mądrzy i roztropni, nie możemy pozwolić uśpić swojej czujności, lecz ciągle powinniśmy być gotowi na spotkanie z Oblubieńcem.

Co robić, by nam nie zabrakło oliwy dla naszych lamp? W jaki sposób mamy czuwać? Najcenniejszą oliwą w naszym życiu na ziemi jest nasza miłość – miłość Boga i bliźniego, służba Bogu i bliźniemu. Miłość i służba rozjaśniają drogi naszego życia i otwierają przed nami bramy prowadzące do niegasnącej światłości Bożego królestwa.

Szczególną formą naszego nieustannego czuwania oraz przygotowywania się do udziału w uczcie niebieskiej jest pełne uczestnictwo w liturgii, zapowiadającej i antycypującej czekającą na nas wspaniałą i ostateczną rzeczywistość. Przygotowanie liturgii jest gwarantem jej piękna. Piękno niewątpliwie należy do istoty liturgii, ponieważ odbija się w niej piękno samego Boga, który objawia się człowiekowi. Właśnie dlatego piękna nie można traktować jedynie jako zewnętrznego elementu celebracji, być może pożytecznego, ale niekoniecznego dodatku, zależnego od wrażliwości i subiektywnych odczuć osób lub wspólnot. Sama istota Bożych tajemnic objawia się właśnie w szlachetnym pięknie liturgii. Liturgia pragnie zawsze zanurzenia całego człowieka w przestrzeni prawdziwego piękna, intensywnej jasności i doświadczenia misterium, które pochodzi od Boga, rodzi się ze spotkania z Nim, prowadzi do uczestnictwa w Jego życiu oraz do prawdziwej przemiany.

Gwarancją obecności piękna w liturgii jest piękna muzyka. Ona jest niejako językiem piękna. Wywiedziona z przesłanek biblijnych i teologicznych, piękna muzyka liturgiczna prowadzi do spotkania z Bogiem, który jest najdoskonalszym i nieskończonym Pięknem. Dlatego potrzeba takich spotkań, jak choćby dzisiejsza międzynarodowa konferencja naukowa i związana z nią refleksja nad muzyką liturgiczną w przeszłości, w czasach obecnych i w przyszłości i w tym kontekście podkreślenie potrzeby wierności tradycji, ale także odnowy.

Wyrażam wdzięczność za tę cenną inicjatywę Uniwersytetowi Papieskiemu Jana Pawła II w Krakowie oraz organizatorom, prelegentom i uczestnikom Konferencji, wpisującej się w program XVI Dni Muzyki Kościelnej w Archidiecezji Krakowskiej. W trosce o piękno muzyki w liturgii ogromną rolę posiada uniwersytet. Niezbędny jest dyskurs akademicki, który będzie wyznaczał nowe idee, cele i kierunki działania w zakresie muzyki kościelnej. Konieczna jest zatem praca profesorów, którzy studentom będą przekazywać nie tylko swoje pasje, umiejętności i talenty, ale przede wszystkim wzbudzać w nich powołanie, gdyż muzyk kościelny jest w pewnym sensie artystą wiary. Jego powołanie polega bowiem nie tylko na odzwierciedleniu w muzyce Bożego piękna, ale także na kształtowaniu samego siebie jako świadka tego piękna. Otwierając się na przyjście Ducha Stworzyciela, muzyk kościelny szuka wciąż nowych dróg dla wyrażenia poprzez muzykę przesłania Chrystusowej Ewangelii.Dziś sprawujemy liturgię i modlimy się w Sanktuarium św. Jana Pawła II. Wiemy, z jaką starannością przygotowywane były i są papieskie liturgie. Tak było również podczas pontyfikatu świętego Papieża. Pozostaną w naszej pamięci wielkie celebracje liturgiczne podczas jego podróży apostolskich do Ojczyzny. Tylko Bóg wie, ilu ludzi i jak głęboko zbliżały te celebracje do tajemnicy Boga, jak bardzo rozpalały one ludzkie serca.

Zakończę słowami Jana Pawła II, który w Liście do artystów, opublikowanym dwadzieścia pięć lat temu, pisał: „Kościół potrzebuje także muzyków. Ileż utworów muzyki sakralnej zostało skomponowanych w ciągu stuleci przez twórców przenikniętych głębokim zmysłem tajemnicy! Tysiące wierzących umacniało swoja wiarę muzyką, która wypływała z serc innych wierzących i stawała się częścią liturgii, a przynajmniej bardzo cenną pomocą w jej godnym sprawowaniu. Śpiew pozwala przeżywać wiarę jako żywiołową radość i miłość, jako ufne oczekiwanie na zbawczą interwencję Bożą” (n. 12).

Święta Cecylio, patronko dnia dzisiejszego i patronko muzyki kościelnej – módl się za nami!

Św. Janie Pawle II – błogosław nam z wysoka i módl się za nami!

 

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej


Kard. Dziwisz na zakończenie Dni Jana Pawła II: Jan Paweł II jednał ludzi z Bogiem i ludzi między sobą

Te Dni są czymś więcej niż tylko szeregiem spotkań akademickich i wykładów. Są wyrazem trwałego przekonania, że w życiu i nauczaniu św. Jana Pawła II, Bóg dał nam wszystkim, zarówno wierzącym jak i niewierzącym, ogromnie potrzebną lekcję człowieczeństwa integralnego, chciałoby się powiedzieć człowieczeństwa pojednanego - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas uroczystej Mszy św. w Sanktuarium św. Jana Pawła II.

Pomysłodawcą Dni Jana Pawła II jest Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa. Wydarzenie zorganizowano w Krakowie i w całej Małopolsce po śmierci Jana Pawła II jako wspólna inicjatywa uczelni wyższych z naszego regionu. W tym roku Dni odbyły się już po raz szesnasty. Tematem przewodnim było hasło “Ku pojednaniu”. Po Mszy św. wręczono nagrody w konkursie literackim dla studentów. Nadesłane prace nagrodzono w dwóch kategoriach: esej i utwór poetycki.

Poniżej publikujemy pełną treść homilii ks. kardynała:

Dzisiejsze słowo Boże przypomina nam o gorliwej walce Machabeuszy o tradycje i wiarę oraz o spontanicznym żalu Jezusa nad świętym miastem, które nie „rozpoznało czasu swego nawiedzenia”. Oba czytania jakże są aktualne dzisiaj. W naszych czasach nie brakuje okazji do bronienia wiary i zdecydowanego opowiadania się po stronie wartości, szczególnie tych związanych z niepodważalnym prymatem Boga i Jego życiodajnych przykazań w świecie. Tego prymatu nie zastąpi nic. Ten prymat jest źródłem naszego wzajemnego szacunku i współistnienia w miłości. Tego prymatu trzeba bronić. Drogę jego obrony wskazuje nam Jezus swoim własnym życiem. On broni prymatu Boga i wypływającej z niego miłości do człowieka, poprzez ofiarę ze swego życia. Klimat paschalny dzisiejszego fragmentu ewangelicznego jest wyraźnie dostrzegalny: żal Jezusa, Jego smutek to część Jego drogi do Jerozolimy na mękę. Miłość Syna Bożego wyrażona w ofierze z życia jest orężem daleko doskonalszym niż gniew Matatiasza z pierwszego czytania. Właśnie dlatego powinien do nas dzisiaj przemówić Jego smutek na widok Jerozolimy i proroctwo, które nad nią wypowiada. Ten smutek ostrzega nas przed ślepotą na Bożą obecność między nami, na Jego sposób działania w nas, na ludzi, których nam daje i do nas posyła, przestrzega również  przed kierowaniem się doraźnymi interesami, sprzedawaniem bogactwa własnej tradycji, zapomnieniem i odrzuceniem przeszłości, marnymi i zdradzieckimi układami z duchem czasów. O jakże bardzo cierpimy dzisiaj na chorobę spowodowaną brakiem rozpoznania wielkich dzieł Bożych, jakie On dla nas uczynił w tak nieodległej historii! Jakże łatwo przychodzi nam zapomnienie o ludziach, których Bóg nam dał, aby otwarli nam drogę do prawdziwej wolności. Jakże skorzy jesteśmy do zmieniania naszych ocen historii, jak łatwo można dzisiaj odebrać nam nasze własne doświadczenie i je zakłamać.  Niech nas wszystkich obudzi smutek Jezusa i Jego proroctwo, Jego zachęta do zachowywania w sercu wielkich dzieł Boga między nami, do wnikania w tajemnice historii i czasu, do jej rozumienia.

W tym miejscu chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim organizatorom i uczestnikom tegorocznych Dni Jana Pawła II. Dziękuję Wam za pracę, za trud organizacji szerokiej palety spotkań, a przede wszystkim za chęć studiowania i pogłębiania znajomości dziedzictwa Papieża z Polski. Te Dni są czymś więcej niż tylko szeregiem spotkań akademickich i wykładów. Są wyrazem trwałego przekonania, że w życiu i nauczaniu św. Jana Pawła II, Bóg dał nam wszystkim, zarówno wierzącym jak i niewierzącym, ogromnie potrzebną lekcję człowieczeństwa integralnego, chciałoby się powiedzieć człowieczeństwa pojednanego. Człowieczeństwa, w którym rozum i wiara, miłość do Boga i do człowieka, zaangażowanie w Kościół i w świat nie są wartościami rozłącznymi, ale współistnieją w harmonii. Jan Paweł II jednał ludzi z Bogiem i ludzi między sobą, łączył kultury, budował mosty, zostawił nam piękny przykład kultury pojednania.

Krakowskie Dni Jana Pawła II stanowią również wyraz wspólnoty ducha, która trwa i powinna trwać pomimo wielu podziałów. Wszyscy dobrze pamiętamy, że Jan Paweł II był człowiekiem wspólnoty, jednoczenia ludzi. Przesłanie miłosierdzia, które stało się jednym z najistotniejszych wymiarów jego działalności ewangelizacyjnej, było odpowiedzią na samotność człowieka uwikłanego w zło, przytłoczonego jego nawarstwieniem – jak pisał w Dives in Misericordia. Ogólnoludzka wspólnota tworzona przez posługę św. Jana Pawła II opierała się na głoszeniu Ewangelii wyrażającej się w „wyobraźni miłosierdzia”, wyobraźni świadomej zła i grzechu, ale pokładającej nadzieję w przebaczeniu, dialogu, miłości wzajemnej i szacunku!

Właśnie dlatego, szczególnie dziękuję za wybór tematu tegorocznych Dni. Pojednanie, szeroko rozumiane i ogarniające wiele dziedzin naszego życia, jest nam dzisiaj niezmiernie potrzebne!

Kochani Siostry i Bracia, pozwólcie, że na koniec zwrócę się do Was z apelem płynącym z serca. Jest to apel człowieka, który przez prawie czterdzieści lat towarzyszył Karolowi Wojtyle, Janowi Pawłowi II, papieżowi, który wybrany na Stolicę Piotrową, przybrał imię wyrażające pragnienie kontynuacji dzieła odnowy Kościoła zapoczątkowanego przez swoich poprzedników.

Dzieło i osoba papieża z Krakowa nie powinny zostać zapomniane! Z bólem serca obserwuję ataki na Jego dziedzictwo i nauczanie. Z bólem duszy dostrzegam jak w niektórych środowiskach marginalizuje się Jego przesłanie i wkład we współczesną historię, jak skazuje się Jego myśl na banicję licząc, że zostanie zapomniana. W obliczu tego wszystkiego składam dzisiaj przed Wami jeszcze raz moje świadectwo o wielkości św. Papieża Jana Pawła II.

Karol Wojtyła, Jan Paweł II był człowiekiem wielkiej, nieugiętej i pokornej wiary! Był wielki szacunkiem do tradycji i swoją postępowością! Był wielki swoją miłością i troską o Kościół. Był wielki swoją nieustanną modlitwą. Był wielki tytaniczną pracą. Był wielki szacunkiem i miłością do każdego napotkanego człowieka. Był wielki swoją myślą, której owocem są liczne teksty, pewnego rodzaju nowa Summa teologiczna na nasze czasy. Był wielki niekończącym się jednaniem ludzi i kultur. Cała ta Jego wielkość pochodziła z przyjaźni z Bogiem. Cała ona została dana nie tylko Jemu, ale przez niego i nam.

Wypada dzisiaj powtórzyć słowa, które Jan Paweł II wypowiedział do swoich rodaków na krakowskich Błoniach w 1979 roku, nieco je zmieniając, modyfikując: „zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Jan Paweł II, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością”. Dlatego proszę każdego z Was dzisiaj, „nie depczmy przeszłości ołtarzy, choć – to oczywiste – na nich mamy doskonalsze wznieść”, dlatego stanowczo proszę: nie bądźmy pokoleniem ludzi, którzy „nie rozpoznali czasu swego nawiedzenia”. Amen!

źródło: Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej